Pięknie rozmawiacie Kochani. Dostałam również sporo odpowiedzi na adres mailowy. Szkoda, że nie możecie ich przeczytać. Zachęcam do wypowiedzi kolejne osoby. Jutro, najdalej pojutrze, odniosę się do tego i wyjaśnię dlaczego poprosiłam o zastanowienie się nad tym pytaniem.
A tak, żeby lekko zmienić kierunek dyskusji – mały kijek w mrowisko:
Ludzkie zachowanie nie może powodować naszych emocji i zachowań, może je jedynie katalizować – przyspieszać, wyjmować na powierzchnię. Powodują to natomiast jakieś nasze niezaspokojone potrzeby, czasami – umówmy się – nie do zaspokojenia!
I jeszcze jedno: dlaczego fakt, że ktoś mnie nie słucha, miałby wywołać we mnie wrażenie, że jestem lekceważona? Używając takiego określenia, przenosimy odpowiedzialność na tę osobę i dołączamy osąd i ładunek emocjonalny, wszak lekceważy to słowo o zabarwieniu negatywnym: lekceważy niedobra, a nie powinna.
A przecież nie wiem czy mnie lekceważy, może po prostu nie ma ochoty słuchać, może mówię nieciekawie, może nie ma ze mną dobrych relacji, albo ją to boli i nie potrafi sobie z tym radzić…
Czy my mamy obowiązek słuchać każdego, kto ma ochotę być przez nas słuchanym?
Co by było gdybym tak postawiła pytanie?