Droga do siebie

12

Dobro i zło.jpg_thumb(…) wiedza przeszkadza w prawdziwym poznaniu.
Jeśli uznamy coś za prawdę, możemy przylgnąć do tego tak silnie,
że nawet gdy prawda ukaże się naszym oczom i zapuka do naszych drzwi,
nie będziemy chcieli jej wpuścić…
Musimy się nauczyć przekraczać granice własnych poglądów.

 

Hich Nhat Hanh

 

 

Nie pisałam tutaj dość długo, ale to dlatego, że nie chcę robić tego z obowiązku. Znacznie lepsze teksty powstają wtedy, kiedy mam potrzebę pisania i kiedy naprawdę mam coś do powiedzenia. W ogóle to pisałam, nawet po kilka godzin dziennie. Kończyłam książkę Logodydaktyka w szkole. O wychowaniu mądrego i szczęśliwego człowieka. Robiłam to z przyjemnością, jednak w życiu potrzebny jest umiar i urozmaicenie…  Kiedy jakąś czynność robi się już bardzo długo… potrzeba odmiany. Chodzi o to, aby nam się nie przejadła, aby dawała nam zawsze radość. Przynajmniej tak jest w moim życiu.

 

A dziś bardzo chcę pisać. Pragnę się podzielić myślami na temat intelektualnego poznawania wiedzy dotyczącej człowieka, zwłaszcza tej, którą chcemy zastosować w stosunku do siebie i innych ludzi.  Czy to wystarczy? Czy  w ogóle jest to dobry sposób na podejście do rozwoju?

 

Rozwój osobisty to nie jest upodobnianie się do innych ludzi, to nie jest zachowanie się takie, jakie powinno obowiązywać w takim czy innym miejscu świata, to nie jest dorównywanie innym, nawet nie zdobywanie kolejnych kompetencji, które wydają się być niezwykle przydatne w życiu.

 

Rozwój osobisty to droga do…
Droga do szczęścia, droga do indywidualnie pojmowanego sukcesu, droga do spełnienia, droga do bycia pięknym, wyjątkowym motylem…
Ta droga zawsze prowadzi przez siebie, to jest tak naprawdę droga do… siebie.

 

Przecież motyl nie jest tworem oderwanym od swojego głębokiego jestestwa. Jego istota jest już w gąsienicy. To tę istotę wydobywa się na światło dzienne. To ją – uzyskaną w procesie metamorfozy – pokazuje się światu.

Tak samo jest z rozwojem indywidualnym.

 

Nie zmieniamy siebie… wracamy do siebie czy też wydobywamy siebie na zewnątrz.

 

Człowiek ma umysł, jest twórcą, jest – w przeciwieństwie do gąsienicy – również programistą siebie i swojego życia.

 

Sztuka życia tkwi w tym, by nie odejść zbyt daleko od tego,
co w nas jedyne, niepowtarzalne, prawdziwe, NASZE.

 

Rozmaicie różni nauczyciele życia do tego podchodzą. Myślę, że warto słuchać tych,  których chce słuchać nasze  serce; serce, nie rozum jedynie. Nasze wnioski nie mogą wynikać wyłącznie z racjonalnej kalkulacji i czystego pragmatyzmu, ale mają współgrać z naszą duszą. Z badań psychologicznych, ze zdobywanych przez naukę informacji również trzeba korzystać z umiarem i wybiórczo. Psychologia, pedagogika, socjologia to nauki statystyczne… one nie pokazują całej prawdy o każdym człowieku czy o każdym życiu,  one opisują modele. MODELE! Uogólniają pewne zjawiska, albo wskazują na możliwe przyczyny takich czy innych zachowań, ale w żadnym wypadku nie można wyciągać z ustaleń tych nauk czy nawet praktyki jednoznacznych, bezwarunkowych wniosków, w stosunku do siebie i czy innej osoby albo… do wszystkich. Te wnioski czasami stają się wręcz naszymi stygmatami życiowymi, które nas trzymają w jednym miejscu, powodują, że tkwimy gdzieś w martwym punkcie, nie posuwamy się dalej w kierunku siebie, tylko koncentrujemy się tym, co robili niedobrego – czy dalej robią –  inni. Bronimy się i chronimy zamiast wędrować. Zdobywamy kolejne pozycje zamiast uwalniać siebie.
Bardzo często w wyniku nowej wiedzy racjonalizujemy życie, usztywniamy serce, wkładamy gorset „świadomego” życia i paradujemy w nim po sukces.

 

Tymczasem odpowiedzi trzeba szukać w sobie, siły także… Nie w manipulacji otoczeniem czy sobą jest ta siła, nie w lęku i podyktowanym nim działaniach, nie w dążeniu do zysku i unikaniu strat, nie w zdobywaniu pochwał, nie w unikaniu bólu i zatapianiu się w przyjemności, nie w dążeniu do sławy…

 

Ta siła jest w miłości, w procesie, w poznawaniu i zaciekawieniu światem,
w otwarciu się na siebie i innych.
Ta siła jest w byciu blisko siebie prawdziwej, w byciu blisko siebie prawdziwego.
Nie zawsze wygrywa dusza, kiedy pozornie wygrywa człowiek.
Zresztą nie o zwycięstwa tu chodzi.

 

Trzeba zadawać sobie wciąż pytania, także takie które podważają zdobywaną wiedzę:

Czy naprawdę chcę wierzyć w to, że to rodzice są przyczyną moich dzisiejszych wyzwań… Czy to oni są odpowiedzialni za kontakt z moją duszą, czy też ja sam, ja sama?
Rodzice to epizod w naszym zewnętrznym życiu. Dłuższy, bardzo silny emocjonalnie, ale epizod. Jednak są na zawsze obecni w naszym życiu wewnętrznym. To jaki będą na nas mieli wpływ w największym stopniu zależy od nas samych. Od interpretacji tego, co było naszym udziałem i od poczucia wdzięczności za wszelkie dary. Wdzięczności, nie pretensji za to czego dać nie umieli. Czy naprawdę chcę zmienić te drugą osobę czy chcę raczej nauczyć się cieszyć  wspólną drogą i wspierać go czy ją w odkrywaniu siebie?

Czy naprawdę dlatego, że nie wszyscy ludzie są dobrzy, chcę się zamknąć w sztucznej przestrzeni świata? Czy chcę patrzeć na to, co dzieje się w życiu jak na przejaw niedobrych intencji? A może wolę szukać śladów dobra, albo rozumieć to, że niektórzy ludzie są daleko od siebie…że są nieświadomi swojej dobrej siły i radzą sobie  z zżyciem jak potrafią?

Czy chcę aby oznaki mojej wartości pochodziły z zewnątrz, czy chcę koncentrować się na udowodnianiu światu jaka jestem ważna czy jaki jestem ważny, czy będę tę siłę czerpać z wnętrza i na nią stawiać?

I wreszcie:

Czy chcę być taką Iwoną? Kasią? Sylwią? Jackiem? Czy to moja droga?

 

Jeśli nie, to wracam… wracam do siebie.

 

Kiedyś mówiłam, że jest to stawanie się coraz lepszym człowiekiem… Czasami zaznaczałam, że chodzi o to, aby stawać się coraz lepszym sobą, czyli Iwoną, Kasią, Jarkiem, Sylwią, Bartkiem, Agnieszką… Rozwój to proces dochodzenia do siebie prawdziwego, do jądra swojego ja, do duszy. A ponieważ tam każdy z nas jest dobry, wspaniały i jedyny w swoim rodzaju, to jednocześnie jest to droga do  bycia najlepszym człowiekiem, jakim być możemy.

 

P.S.  Jak co roku we wrześniu zaczynamy podróż do siebie. Mamy komplet na roczny kurs Droga do… w Warszawie. Organizujemy jednak grupę w Sopocie, do której zaprasza, Do końca miesiąca musimy podjąć decyzję o jej powstaniu, dlatego proszę chętne Osoby, o kontakt z biuro@asdimo.pl. Program kursu jest tutaj Droga do…

 

 

 

12 KOMENTARZE

  1. Witaj Iwono,
    pozwoliłam sobie zamieścić obszerne fragmenty tego tekstu na blogu, który prowadzę wraz z koleżankami, a który przeznaczony jest dla kobiet, które uciekają z toksycznych związków. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu. Oczywiście, podałam źródło tekstu :)
    Ucieczka z toksycznego związku, aby była skuteczna, wymaga przejścia drogi do siebie, która nie jest niczym innnym jak rozwojem osobistym. Sama przeszłam taką drogę, opisałam ją w tekście noszącym tytuł właśnie “Droga do siebie” i zamieściłam na naszym blogu.
    Jeśli znajdziesz chwilkę czasu, zapraszam na naszego bloga:
    http://uciekamydoprzodu.blog.pl/

    Pozdrawiam serdecznie :)

  2. Piękne i prawdziwe słowa… Polecam roczny kurs indywidualnego rozwoju pod skrzydłami IMO. Ja lecę już swoją drogą: ciekawą, ekscytującą, własną. Pewno będzie ulegała zmianom, modyfikacjom w miarę wzrostu poznania Siebie samej i tego, co dla mnie ważne, na różnych etapach mojego życia. Pozdrawiam wszystkie Gąsiennice, Poczwarki i Motyle :)

  3. Zadziwiajace……że akurat dzisiaj nad tym się zastanawiałam…i dostałam potwierdzenie mioch przemysleń na blogu……:) Pozdraiwiam i dziękuję0:)

  4. “Tymczasem odpowiedzi trzeba szukać w sobie, siły także… Nie w manipulacji otoczeniem czy sobą jest ta siła, nie w lęku i podyktowanym nim działaniach, nie w dążeniu do zysku i unikaniu strat, nie w zdobywaniu pochwał, nie w unikaniu bólu i zatapianiu się w przyjemności, nie w dążeniu do sławy… ”

    Tak sie zasstanawiam…. po ostatnich przejsciach …..co zlego jest w unikaniu strat?

  5. “Droga do siebie” – jakże kręta i wyboista. Dla mnie poznanie “własnej” drogi jest dużym wyzwaniem. Na pierwszy rzut oka wydaje się że “ją” znam. Jednak po głębszym zagłębieniu sie w temat, to wszystko nie wydaje się już takie proste. Siła nawyków, przyzwyczajeń jest tak wielka, że aby to zmienić trzeba mieć w sobie dużo samozaparcia. Mogę powiedzieć że od jakiegoś czasu “ZMIENIAM” tę swoją drogę i stwierdzam że to dość trudne, jednak jestem pozytywnej myśli. Przecież jeśli będę robił te “kroki” w poznawaniu i polepszeniu swojej “drogi” to musi “TO” przynieść zamierzony efekt. Myślę ze każde działanie z mojej strony, do tego efektu mnie przybliża. Dla mnie ważne jest abym o pewnych moich działaniach powiedział GŁOŚNO, gdyż w ten sposób, mogę to odpowiednio przekazać dla swego umysłu, dając mu sygnał, że w taki oto sposób chce postępować.
    Muszę dodać że od 11 dni korzystam z książki “Trener osobisty” i postawiłem sobie za cel, aby w SYSTEMATYCZNOŚCI wytrwać przez ten rok, a jak się da to jeszcze dłużej.
    Dziękuję, Bardzo Dziękuję – takie mam dziś zadanie.

  6. Świetny tekst Pani Iwonko! Jak zwykle- z głębi serca. <3

    Droga do Siebie to długi proces dochodzenia do wnętrza własnej Duszy, najskrytszych Jej zakamarków. To odradzanie się na nowo po długim czasie "nieobecności" Siebie- w sobie. To ujrzenie prawdziwej/ego Siebie jakby na nowo, w świetle dnia, pozbawionym cienia, szarości, chmur czy zamglenia. Obnażamy się sami przed Sobą… Tu nie ma miejsca na sztuczne uśmiechy, zagrywki "pod kogoś" lub "pod coś", krygowanie się czy przymilanie. Tu się nie da niczego zagrać, udawać, koloryzować…

    Na tej drodze jestem tylko ja… i JA.

    Jak widzę Siebie? Jaką chciałabym się widzieć? Czy kocham Tą, którą widzę? Którą jestem teraz- w tym świetle dnia- bez cienia, szarości, chmur i zamglenia?

    Nie jest to łatwy proces ale mocno wierzę, że potrzebny każdemu człowiekowi.
    By Siebie poznać, zaakceptować, pokochać trzeba się Sobie głęboko przyjrzeć, dotrzeć jak najdalej, najgłębiej, najbliżej Siebie, swojej Duszy.
    Przyjąć do serca, przytulić mocno, przygarnąć na resztę życia, objąć i już nie puścić…
    Być już na zawsze bliżej. Bliżej samego Siebie.
    Dziękuję Pani Iwonko, czyta Pani me serce jak otwartą księgę. <3

  7. Droga do siebie to dla mnie najtrudniejsza z dróg. Mam wrażenie, że błąkam się na ścieżkach w jej pobliżu, ale nie mogę (nie potrafię a może nie chcę podjąć wysiłku by) na nią trafić?

  8. Dziękuję za ten piękny wpis… jestem na tej drodze “do siebie” ale to ciężka praca, pewnie już do końca życia. Ale nie cel jest ważny tylko właśnie droga. Pozdrawiam

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here