Dotykanie czasu

7

Mówimy, że czas leci, że nam ucieka, że go nie mamy, że go tracimy i że może kiedyś go odzyskamy. To tak, jakby był czymś zewnętrznym, czymś, co nas omija, co się nie zatrzymuje… Jakbyśmy tylko stali z boku i patrzyli, jak przepływa.

A przecież to nie do końca tak. Czas sam z siebie nie płynie. To my przez niego przechodzimy. Czas się nie spieszy. Czas nie znika. To my bywamy nieobecni. To my nie zostajemy w pełni tam, gdzie jesteśmy. To my także ustanowiliśmy klepsydry, zegary, godziny i minuty. Gdzieś przeczytałam, że we wszechświecie wszystko jest teraz i w tym samym momencie. Nie pojmuję tego… ale ładnie brzmi.

Tak, czy inaczej możemy czas traktować inaczej, chyba lepiej. Zamiast na więcej czasu stawiać na bardziej czas. Nie na ilość, ale na głębię, na jakość.

Wszak czas to nie tylko liczba minut czy godzin. Czas ma smak. Ma ciężar. Ma fakturę. Są dni, które ciągną się jak wstęga mgły… albo makaron, i takie, które znikają jak jedno mrugnięcie oka. Nie dlatego, że miały więcej lub mniej sekund tak się dzieje. Ale dlatego, że nas w nich było więcej lub mniej. A czy czas nie rozpuszcza się w obecności? Gdy jesteśmy blisko siebie, gdy coś porusza nasze wnętrze – czas nie istnieje. Znika zegar, zostaje przeżycie. Ja mam też tak wtedy, kiedy pracuję z pasją, kiedy podłączona do czegoś bez czasu, sama też go nie czuję.

Kiedy tak naprawdę zaczynamy czuć czas? Nie wtedy, gdy śpieszymy się na autobus ani gdy patrzymy na kalendarz. Czas staje się wyraźny dopiero wtedy, gdy coś się kończy. Gdy coś przemija. Gdy już nie wraca. Wtedy jego cień pada na nasze życie i zostawia pytanie: czy to było naprawdę? Czy przeżyłam to, czy tylko odhaczyłam?
Czy przeżyłam to, czy tylko odhaczyłam? Specjalnie to powtarzam, bo to ważne pytanie.

Ile czasu mieszkało w Tobie a ile tylko prześlizgnęło się przez napięty grafik? Jak wiele godzin, które minęły, zostawiło ślad – w ciele, w sercu, w pamięci?

Słyszymy często, że czas leczy rany. Ale przecież to nie czas leczy. Leczy obecność innych, leczy uważność i zachwyt życiem – jego różnorodnymi twarzami. Wtedy czas staje się sprzymierzeńcem – nie ucieka, pozwala zostać, pozwala się zatrzymać i oddychać. Wreszcie… pozwala odpuścić.

Oswajajmy czas, pamiętajmy o nim. Nie uciekajmy przed jego rytmem. Dotykajmy go – tak, jakby był przestrzenią, w której rozkładamy swój dzień. Patrzmy na niego jak na przyjaciela, który nie naciska, tylko czeka, aż to my zechcemy naprawdę być.

✍️ Zadanie

Odpowiedz jednym zdaniem na pytanie:
Co dziś przeżyłam naprawdę?
Nie co zrobiłaś, nie co się udało – ale co dotknęło Cię naprawdę, co zostawiło ślad.

7 KOMENTARZE

  1. TEKST – Dla mnie to wspaniały prezent urodzinowy. Kończę właśnie kolejny rok. Dla mojej mamy, teściowej był to rok przejścia na wcześniejszą emeryturę. Dla mnie to rok kolejnych wyzwań i planów. Dziękuję za ten tekst, zatrzymuje. 🥰 Często już się zatrzymuję by być, tu i teraz😍

  2. Piękny, poetycki i filozofoczny tekst. Do tego jeszcze praktyczny. Wszystkie te atrybuty Pani tekstu przemawiają do mnie. To zarazem coś bardzo bliskiego, znajomego i wnoszącego coś nowego. Dziękuję:-)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here