Są takie dni, kiedy świat zdaje się pochylać z wdzięcznością ku jednej roli – matki. I dobrze. To rola szczególna. To nie funkcja, nie zawód – to duchowa więź i życiowe wyzwanie w jednym. Dziś, w Dniu Matki, i ja chcę się nad tym zatrzymać. Nie żeby rozliczać się z tego, co się udało, a co nie. Ale żeby zobaczyć prawdę – i w niej znaleźć ukojenie.
Co może matka? Wiele. Już wtedy, gdy pod sercem nosi dziecko, zaczyna wpływać – delikatnie, ale głęboko – swoim spokojem lub lękiem, swoją miłością lub jej brakiem; tym, co je i jak oddycha; słowami, które wypowiada i ciszą, którą tworzy. Po narodzinach – ten wpływ się tylko pogłębia: Dotyk, przytulenie, rytm kołysania. Obecność.
Matka może być bezpieczną przystanią. Może być lustrem, w którym dziecko uczy się siebie. Może być tą, która uczy miłości do świata – przez swój ton głosu, przez spojrzenie, przez łagodność dłoni. Może być nauczycielką prawdy, odwagi, czułości, kreatywności.
Ale matka może też… nie móc wszystkiego.
Może nie mieć w sobie wystarczająco dużo spokoju, bo… sama go nie dostała. Może nie rozumieć emocji, bo nie ma dostępu do własnych. Może się gubić, bać, tracić cierpliwość. Może popełniać błędy – czasem poważne – i choć żałuje, nie może już cofnąć czasu.
I to też jest część tej roli.
Matka to człowiek, często bardzo zmęczony. Niekiedy przytłoczona jest ogromem odpowiedzialności, a czasem samotna w swojej miłości. Dlatego nie trzeba być matką idealną – wystarczy być matką wystarczająco dobrą. Matką obecną, czującą, próbującą. Taką, która przeprasza i która się uczy. I która daje tyle, ile ma – a nie tyle, ile świat oczekuje.
Nie musimy biczować się za każdą łzę dziecka. Nie musimy wracać w nieskończoność do nieprzespanych nocy i nieudanych rozmów. Bo dzieci nie potrzebują ideału. Potrzebują prawdy. Potrzebują człowieka z sercem.
Jest też i świat, otoczenie, z którym czasem najlepsza matka nie może sobie poradzić. Stąd też pięknie by było, gdyby wszystkie matki to rozumiały… więcej – wszystkie kobiety.
Marzy mi się takie ciepłe zjednoczenie i troska o dzieci świata.
Ech, Iwonka, znowu ten Twój idealizm… i utopie.
A może nie?!
🌷🌷🌷🌷🌷🌷🌷🌷🌷
Piękna refleksja. Nie jest łatwo być matką, a równocześnie to cudowne nią być. Serdeczności ślę 🥰
❤️ Dziękuję.
Pani Iwonko,piękny tekst,jak zawsze, dziękuję
Cieszę się, że się Pani podoba.❤️