Wybaczanie jest największym wkładem w uzdrawianie świata
Marianna Williamson
Naszą najważniejszą relacją jest związek samego ze sobą. Jeśli uporządkujemy go i z pełną miłości troską zaczniemy się o siebie troszczyć, wiele spraw rozwiąże się samych. Nie sądzę, aby taka osoba była zdolna do gromadzenia w sobie urazy, gniewu czy żalu. Jestem przekonana, że wybacza automatycznie albo nawet w taki sposób myśli o innych, że te emocje nigdy nie powstają. Wiem to z autopsji.
Nie budzą się we mnie w ogóle negatywne uczucia trwające dłużej niż parę minut, w stosunku do ludzi, których zachowanie niejeden określiłby jako niesprawiedliwe, krzywdzące czy nieuczciwe. Moja Mama też żyłaby pewno jeszcze, gdyby nie bezmyślność lekarzy i moje zaufanie do ich słów. Im także natychmiast wybaczyłam.
Jednak do tego się zwykle dorasta. Jeśli w ogóle. Znaczna część ludzi, także w Polsce, nie posiada takich zdrowych relacji ze sobą, zwykle nie ma wystarczającego poczucia własnej wartości i miłości dla siebie. I rzadko kto przeżył życie tak, że na jego drodze nie było nikogo, komu powinien wybaczyć. Najczęściej są to najbliżsi ludzie: rodzice, przyjaciele, małżonkowie, partnerzy… Dzieciom Matki wybaczają niemal natychmiast, ale to nie znaczy, że nie hodują żalu i nie podsycają w sobie bólu.
Niemal każdy z nas ma kogoś, komu wybaczyć warto.
Ludzie, których wojna skrzywdziła, którzy stracili wszystko, a czasem i wszystkich, mają do wybaczenia dosłownie plutony. Są też zdarzenia, kiedy chorzy psychicznie czy społecznie ludzie krzywdzą czyichś bliskich. Także przez ignorancję jednych umierają inni, przez zaniechanie, brak empatii. Tak się często dzieje w lecznictwie, ale i… na drogach. Jak z tym żyć bez wybaczenia?
Nie będę opisywać tutaj tych okropnych historii, gdzie słowo okropne i tak jest nieraz niewystarczająco mocne, wolę pisać o tych, którzy potrafili się odbudować i wyjąć z siebie nienawiść. Ludzie ci wybaczyli.
Jeśli jacyś ludzie mogą wybaczyć,
znaczy, że jest w człowieku siła, która to umożliwia.
Świadczy to też o tym, że wybaczanie to akt woli.
Wybaczamy przede wszystkim dla siebie, dla własnego spokoju sumienia, dla swobodnego przepływu energii, dla szansy na dalsze, w miarę normalne, życie. Wierzę jednak, że wybaczenie jest też potrzebne winowajcom. Potrzebują tego dla spokoju ich ducha, nawet jeśli o tym nie wiedzą. Nie bez powodu mówi się o wybaczeniu w podstawowej modlitwie chrześcijan.
Ja sama wybaczyłam swoim rodzicom, człowiekowi, który potrącił samochodem moją siedmioletnią Magdę i przez to przyczynił się do miesięcy jej bólu i lat niewygody, i jednemu mężczyźnie mojego życia (on też mi wybaczył). To był spadek jaki dostałam zanim zaczęłam nad sobą pracować.
Viktor Frankl stracił w obozach koncentracyjnych całą rodzinę, łącznie ze świeżo poślubioną żoną, sam był więźniem kilku. Została mu tylko siostra, która emigrowała do Australii. Wybaczył i pomagał wybaczać innym. Żył 92 lata. Był pogodny, pełen życia i radości. Zdjęcie przedstawia jego i żonę już po osiemdziesiątce.
Zelinda i Michael Kaiser wybaczyli zabójcy ich dwudziestoletniego syna. Nie było to łatwe, a cały proces opisuje Gerald Jampolsky w książce One Person Can Make a Difference, a ja opowiadam o tym w Czasie kobiet. Tam też piszę o historii małżeństwa Boba i Goldi Bristolów, którzy wybaczyli gwałcicielowi i mordercy ich dwudziestodwuletniej córki. Wspólnie z Carol McGinnis napisali książkę When It’s Hard to Forgive.
Wspomniani tu ludzie pomagali wręcz pozbyć się sprawcom ich nieszczęścia, niszczącego poczucia winy i wrócić do społeczeństwa. To ich uzdrowiło.
W swojej pierwszej książce Droga do siebie opisałam kilka przypadków pracy z ludźmi, którzy starali się z moja pomocą wybaczyć, ale także ludzi, którzy zrobili to sami. Do dziś pamiętam Wandę, Stefana, Joannę, którzy mieli różne osoby do wybaczenia, a Stefan właśnie plutony hitlerowców.
Część z tych ludzi, podobnie jak Bristolowie chciała to robić z pobudek religijnych, ale część po prostu czuła jak bardzo utrudnia im to życie.
Podstawowym elementem potrzebnym do tego, aby zabrać się za wybaczenie jest chęć wybaczenia.
Na początku nawet nie musi być szczera, wystarczy, że w ogóle ma się taką wolę.
Czasami, kiedy rozmawiam z różnymi ludźmi, którzy ewidentnie noszą w sobie ciężar urazy, próbuję coś o tym powiedzieć i bywa, że słyszę:
Nigdy mu nie wybaczę, albo dana osoba natychmiast próbuje dyskutować czy oskarżać winowajcę. Wiem wtedy, że jeszcze nie czas…
Tylko kiedy on przyjdzie? Naprawdę szkoda życia na żywienie uraz… Wybaczmy.
ZADANIE:
- Proszę odpowiedzieć sobie na pytanie:
– Czy chcę wybaczyć XYZ?
– Jeśli tak, to dlaczego?
– A jeśli nie chcę, to: Co mogłoby się zadziać, gdybym jednak wybaczył/a?
Pani Iwono, myśli Pani że powracająca podejrzliwość jest powodem braku wybaczenia?
ps. “Czas kobiet” czeka w kolejce do przeczytania :)
Może być… Nie musi. :)