Dusza jest bramą do człowieczeństwa.
Przez nią łączymy się z tym,
co w ludzkiej historii najwznioślejsze, najpiękniejsze i najlepsze.
Jej kontakt z nami i troska o to, by dostawała pokarm,
który jest jej niezbędny, by mogła się z nami kontaktować,
decyduje o tym, co możemy wnieść do własnego życia i życia innych.
Nie wiemy do końca jak to jest z duszą: Czy ma ją tylko człowiek czy też jej odpowiedniki są w każdej żywej istocie? A może również rzeczy mają rodzaj duszy? To kwestia wiary. W wypadku człowieka sprawa jest raczej oczywista. Możemy różnie nazywać duszę, inaczej pojmować ten wyjątkowy obszar człowieczeństwa, jednak nikt chyba nie ma wątpliwości, że ludzie mają pewne potrzeby, objawiają określone stany i przejawiają zachowania, które nazywa się duchowymi.
Różnie interpretuje się ten fakt: jako boskie tchnienie w człowieka czyli obecność duszy, albo jako działanie mózgu a w nim szczególnie obszaru Penfielda. Niektórzy uznali, że skoro drażnienie pewnych neuronów powoduje doznania religijne czy szerzej – duchowe – to dowód to na to, że potrzeba duchowości, transcendencji czy kontaktu z absolutem jest sprawą biologii.
Poznajemy człowieka poprzez dostępne nauki, w tym biologię. Istniejące struktury materialne odpowiedzialne za przeżycia duchowe wciąż czekają na odpowiedź po co i skąd się wzięły. To nie ręce złożone do modlitwy decydują o tym, że ktoś się modli… zatem i nie zgrupowanie neuronów decyduje o potrzebach duchowych. Tak jedne jak i drugie są narzędziami człowieczeństwa.
Człowiek to znacznie więcej niż jego poszczególne mechanizmy,
to nawet więcej niż synergia jaka tworzy się, kiedy one świetnie działają.
Dusza ma swoje potrzeby i swoje prawa.
Jeśli je uznamy, jesteśmy w stanie więcej ofiarować zarówno sobie jak i innym.
Człowiek, który potrafi z duchowego punktu widzenia zarządzać swoimi emocjami, a nawet intelektem, jest zupełnie innym człowiekiem niż ten, który poddaje się jedynie biologii, zmysłom i tłumaczeniu sobie świata wyłącznie przez potrzeby ciała i jego przyjemności. Kiedy biegnie się przez życie, można nawet nie usłyszeć wołania duszy… choć są momenty, w których ona w różny sposób krzyczy: Zatrzymaj się, określ się kim jesteś i jak chcesz żyć, posłuchaj mnie i zadbaj o mnie.
Słyszałam to wołanie wiele razy w swojej młodości, jednak zaczęłam się wsłuchiwać w wołanie duszy mając trzydzieści trzy lata. Od tego czasu codziennie staram się dorosnąć do człowieka, którym którym mogę być.
Dusza lubi ciszę, refleksję, zadumę i modlitwę w języku każdej religii, ale także piękno, szczególnie to naturalne. Lubi ład, czystość, dobre słowa, piękne wiersze. Lubi blask świec ale i promienie słońca , zwłaszcza te poranne. Rośnie kiedy prawdziwie kochamy… także bliźniego, gdy stać nas na miłosierdzie, odpuszczenie win czy bezinteresowne działanie.
Różnie można zatem się o nią troszczyć, ważne aby to robić świadomie i jak najczęściej.
Ja ofiarowuję Jej poranki i samotne spacery o różnych porach dnia. Każdy może mieć swój sposób.
Dziś ofiaruj coś swojej duszy i zacznij o nią świadomie dbać.