Na urodziny dostałam od Przyjaciół książkę Bądź młodsza za rok. Jak zachować zdrowie 50-latki na kolejne 30 lat i dłużej To wersja dla kobiet, ale jest też wersja dla mężczyzn. Ta książka to dla mnie wielkie AHA! Kompletna zmiana sposobu myślenia na temat ciała, ćwiczeń fizycznych i życia człowieka w ogóle.
Żyłam w przekonaniu, że – owszem – gimnastyka jest potrzebna, aby zachować sprawność, podnieść poziom energii i endorfin oraz spalić nieco tłuszczy. Gimnastykuję się niemal codziennie, spaceruję z kijkami, kiedy tylko mogę… ale nie jest to intensywne .
Nie trafiały do mnie teksty namawiające do intensywnej gimnastyki. Nie znajdowałam tam logicznego wyjaśnienia owych wskazówek. Tu, niestety, znalazłam. Piszę niestety, bo kiedy zmieniam punkt widzenia, to zwykle idzie za tym zmiana działania… A nie jestem wielką miłośniczką sportów, wysiłku fizycznego i systematycznego treningu… Trzeba będzie nagiąć wolę i poszukać wszelkich możliwych sposobów, by to polubić. Cóż, czeka mnie poważna zmiana stylu życia.
Dwaj autorzy : doktor medycyny, czynny lekarz o naukowym zacięciu – Henry Lodge, i ponad siedemdziesięcioletni, żyjący od lat według proponowanego przepisu – Chris Chrowley, przekonują mnie swoimi argumentami.
Lodge pisze, że mimo nieprawdopodobnych zmian cywilizacyjnych, wciąż mamy mózg gadzi, który reaguje tak samo i na te same bodźce, co tysiące lat temu, kiedy mężczyźni polowali, a kobiety równie aktywnie zajmowały się zbieractwem i innymi formami utrzymywania życia gromady. Ruch był podstawą przetrwania. Jesteśmy też tak skonstruowani, by w trudnych warunkach (susza, zima, głód, stres) wycofać się i zwiędnąć jak najszybciej. Rozpad trwa cały czas. Sygnały te nie są silne, ale stałe i nieuchronne. Bezruch to informacja o trudnych warunkach, sygnał od ciała do rozpadu.
Kiedy osiągamy wiek, w którym człowiek odchował potomstwo, czyli spełnił swoją fizjologiczną rolę, mózg przełącza się na tryb domyślnego rozpadu. Crowley nazywa to odpływem.
Jeśli nasz mózg (zarówno ten młody jak i gadzi) nie będzie otrzymywał sygnałów,
że żyjemy i wciąż się rozwijamy… odpłyniemy…
szybciej niż jest to konieczne.
Rzecz w tym, że ten pierwotny mózg reaguje jedynie na konkretne fizyczne bodźce. Trzeba go przekonać, że wciąż jesteśmy aktywni, ruszamy się, zdobywamy, walczymy. Takie było życie człowieka jeszcze kilka tysięcy lat temu, kiedy nie było lodówek, komputerów, telewizorów, foteli, weekendów i emerytury. Pożywienie trzeba było zdobywać codziennie, chronić się i uciekać przed niebezpieczeństwem – także. Ruch był stanem normalnym. I był to ruch forsowny, wymagający wysiłku, szczególnie w wypadku mężczyzn.
Stąd dobra nowina: Można przeciwdziałać tym stałym, lecz słabym sygnałom do rozpadu, wysyłaniem silnych sygnałów wzrostu. Musimy dać znać ciału i mózgowi gadziemu, że znów jest ciepło, że minęła susza, jest szansa na pożywienie i… polujemy . Trzeba to robić codziennie.
Codziennie trzeba zrobić coś, by dać naszemu ciału znać, że znów jest wiosna.
Rozpad zaczyna się, kiedy w słoneczny dzień siadasz przed telewizorem, zajeżdżasz samochodem pod restaurację z fast foodem. Kiedy siedzisz sam/sama w domu i nie czujesz sensu. Rozpad zaczyna się wtedy, kiedy rezygnujesz z życia, nie chcesz się w nic angażować. Zaczyna się wtedy, kiedy nie cieszy Cię to, co robisz.
Niezwykle ważne jest nasze psychiczne zaangażowanie, wewnętrzny alert … na optymalnym poziomie pobudzenia. Pasja psychiczna nie zastąpi jednak ruchu i troski o kondycję fizyczną.
Niezależnie od tego jak się odżywiamy i jak bardzo kochamy życie,
do prawidłowych sygnałów dla naszego mózgu potrzebujemy odpowiedniej dawki porządnego ruchu.
Porządna gimnastyka i szybki spacer są sygnałem do wzrostu, przeciwstawiającym się odpływaniu.
Starzenie się to normalna kolej rzeczy. Nie można na nie nic poradzić. Można jednak zaradzić rozpadowi. Choroba to pech. Ale o zdrowiu decydujemy sami. Warto to uznać za przywilej.
Zastanów się zatem jakie wnioski wyciągnął Twój mózg ze sposobu,
w jaki spędziłaś/eś wczorajszy dzień?
A co zrobisz dzisiaj, by wiedział, że wzrastasz?
To tyle. Idę na długi spacer z kijami.
WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) zaleca, aby mężczyzna maszerował codziennie na dystansie 9 km, a kobieta na dystansie 5 km.
WHO proponuje też, aby codzienna dawka ruchu wynosiła co najmniej 10 minut, ale w intensywności wynoszącej 80% (w stosunku do intensywności maksymalnej – 100%). Równoważnikiem tej dawki mogą być 3 ćwiczenia tygodniowo po 20 minut lub 2 ćwiczenia po 30 minut.
Dobrze o tym slyszec :), od ponad roku dojazd do pracy metrem zamienilam na spacer ‘cichymi’ uliczkami. Dystans w jedna strone okolo 45 min. I chyba juz sie uzalenilam od tej porcji ciszy i swiezego powietrza ;)
Dla osob ktore preferuja bardziej dynamiczna forme ruchu polecam zajecia ‘Zumby’, prawdziwa frajda dla tych co lubia sie ruszac przy muzyce!
I jeszcze jeden pomysl, mam cel aby do konca tego roku ukonczyc maraton na 10 km.
Ze sportowym pozdrowieniem
Hm……A juz mialam sobie odpuscic dzisiejsza godzinke jogi….ze niby ciezki dzien….
We wszystkim systematyczne działanie przynosi wspaniałe rezultaty- organizm poddany wysiłkowi oczyszcza organizm z toksyn, przyspiesza metabolizm ale przedewszystkim podnosi odporność i wzmacnia nasz organizm dzięki czemu jesteśmy zdrowi lub przechodzimy bezobjawowo rózne choroby- a jeśli podejdzie się do ćwiczeń jako wielkiej przyjemności to oczyszczamy również psychikę- polecam włączyć ulubioną muzykę wtedy przy każdym ćwiczeniu poczujemy radosnym przepływ dobrej energii przez nasz organizm.
To jeszcze bardziej mobilizuje mnie do znalezienia odpowiedniego boiska dla naszej przyjacielskiej drużyny piłkarskiej, by co najmniej raz w tygodniu wybiegać się porządnie przez 2 godziny. Codzienne poranne ćwiczenia pozostają:)
Iwonko czy możesz napisać coś o zazdrości (chodzi mi najbardziej o zazdrość kobieta – mężczyzna)? Jeśli już pisałaś o tym to przeprasza, ale dopiero od niedawna śledzę Twojego bloga i poczytuję książki. Cieszę się, że mogłam Cię spotkać – wirtualnie co prawda, ale to i tak dużo. Pozdrawiam ciepło – cudownego dnia :)