W zasadzie wszystko było normalnie.
Codziennie witałam się w lustrze ze swoją twarzą z uśmiechem. Może i widziałam jakieś zmiany, ale się nad nimi nie pochylałam. I nic mnie nie dziwiło.
Aż tu nagle, w niedzielę rano… opadł mi koniec powieki. Nie symbolicznie, nie metaforycznie i nie troszkę… tylko naprawdę i dość widocznie.
To nie była kwestia światła, humoru albo źle dobranej poduszki.
Nie. Po prostu… powieka postanowiła zrobić swoje. Może chciała powiedzieć: Dobrze, kochana, tyle już widziałyśmy, to teraz trochę odpocznę?
Dotarło do mnie, że moja twarz zmienia się szybciej, niż ja to zauważam: Choć wciąż jest moja, jest już nie ta sama. Trochę jak wieloletni przyjaciel, który nagle zaczyna chodzić wolniej, siada częściej, ale ma to samo ciepło w oczach, więc widzisz go wciąż tak samo.
Mówią na to starzenie. To brzmi troche tak, jakby ktoś próbował zepsuć dobrą historię jednym tytułem. A przecież to twarz, która tyle widziała. Płakała po ludziach, którzy byli ważni. Śmiała się do łez z żartów, które dziś już nawet nie są śmieszne. Rumieniła się z miłości albo ze wstydu. Bledła ze strachu.
Miała różne wersje siebie – tę z błyskiem w oczach, tę zmęczoną, tę zakochaną, tę mądrzejszą niż wczoraj.
Więc co z tego, że opadła powieka? To tylko grawitacja – dowód na to, że ciążenie we wszechświecie naprawdę jest powszechne. A twarz jest moja – z moją historią, moją pamięcią, moimi porankami, które zaczynały się od dzień dobry, kochana – działamy dalej. Jest i będzie. To wszystko wciąż się dzieje… bo w środku – nie opadło nic.
Idziemy dalej. Niech będzie inna, niech się zmienia… Jest moja i kochana.



♥️ A ja przed chwilą właśnie o tym czytałam w Autoterapii, o mówieniu do siebie i witaniu się ze sobą w lustrze 🥰Piękny przykład akceptacji i miłości
Dziękuję Iwonko 💖
Dziękuję Agatko. Robie tak od prawie 40 lat… I mysle, ze to mi pomaga… ❤️
Pierwsza zmiana, jaką zauważyłam u siebie, to był pierwszy siwy włos. Było zdziwienie, ale nie łączyłam tego faktu z upływem czasu. A potem… Potem już poszło🥰… I przyszła zgoda na siebie taką, jaką jestem i jaką się staję🥰. I wdzięczność, za ciało, które niesie mnie przez życie❤️. Wdzięczność, że dane mi jest doświadczać zmarszczek, braku jędrności, jakiś sygnałów z ciała, że jest. Bo, niestety, nie każdy ma takie szczęście☺️.
Iwonko, piękne jest to, że patrzysz, zauważasz i akceptujesz❤️. I pokazujesz, że właśnie tak jest dobrze❤️. Dziękuję❤️.
Pięknie to Pani opisała. Ja mam tzw. kreski myśliciela, między oczami. Ktoś mi powiedział, by to wypełnić….🫠 Po co? To moje kreski, trochę rodzinne – bo tata, dziadek, brat mają. Trochę z myślenia – lubię tak uważać. To moje kreski😍 . Umiejętności pogodzenia się z upływem czasu też trzeba się nauczyć. 🥰
Pani Regino ja też mam taką i to od lat 30. To są arbitralne sądy, co jest ładne a co nie. Dlaczego podobaja nam sie buldogi francuskie? 😂 Całe pomarszczone i nikt im nie proponuje botoksu. ❤️