Łatwo jest cieszyć się życiem, kiedy doświadczamy w nim dobrych zdarzeń, wartościowych spotkań z ludźmi, pięknych związków. Dość łatwo jest być wdzięcznym ludziom, światu, Bogu wtedy, kiedy w naszym życiu dobrze się dzieje.
Nie zawsze jednak wraz z radością potrafimy odczuwać wdzięczność, bywa, że przyjmujemy to, co się dzieje bez tego szczególnego ciepła w sercu, które uwalnia się w czasie odczuwania wdzięczności. A już doświadczać wdzięczności wtedy, kiedy życie niesie doświadczenia niezbyt przyjemne, wręcz przykre, smutne czy tragiczne sami z siebie potrafią jedynie nieliczni.
Rzadko kto w takim momencie potrafi powiedzieć:
Dziękuję za wszystko, czego doświadczam
Tymczasem wszelkie doświadczenia w naszym życiu mogą stać się dla nas światłem, latarnią i drogowskazem, wszystkie mogą dokładać coś do naszej ogólnej puli doświadczeń, mądrości ale nawet szczęścia.
Szczęścia? Wtedy, kiedy to był dramat? Tak, w ogólnym wymiarze – szczęścia. Jednakże aby można było tak czuć, trzeba zaakceptować to doświadczenie, a nawet dziękować za nie. Pomiędzy dziękowaniem a wdzięcznością jest przestrzeń. Zacznijmy od dziękowania za każde doświadczenie – te dobre i te niepożądane… a jednak otrzymane.
Pomoże nam w tym powyższa afirmacja.