Żeby nie żałować…

6

Jest taka chwila, w której, zdani sami na siebie, ludzie przestają żyć,
a starają się zaledwie przeżyć.

Stephen KingPiątej rozgrywce

 

We wtorek na Facebooku karierę robił niezwykły artykulik z Fakt.pl.  Pielęgniarka  niemieckiego hospicjum przez lata zbierała wynurzenia żegnających się z życiem ludzi i teraz opublikowała te dane. Okazuje się,  że jej pacjenci najbardziej żałowali pięciu spraw, tego że:

  1. nie mieli śmiałości prowadzić życia takiego, jakie chcieli, a prowadzili takie, jakiego od nich oczekiwano.
  2. za dużo pracowali. Ponoć każdy mężczyzna, którym opiekowała się ta pielęgniarka, tak twierdził.
  3. nie mieli śmiałości, by wyrazić swoje uczucia. Warto dodać, że tutaj nader często choroby, na które chorowali miały istotny związek z w nich uczuciami goryczy, żalu czy oburzenia.
  4. nie dbali o związki z przyjaciółmi. Często wagę istnienia przyjaciół, radości czerpanej z kontaktów z nimi doceniali dopiero pod koniec życia.
  5. nie pozwolili sobie być szczęśliwymi. A mówiąc dokładnie udawali zadowolenie z życia, ponieważ bali się zmian, jakie pociągnęłyby decyzje o prawie do szczęścia. Niektórzy tak bardzo zasklepili się w swoich schematach myślowych, że nawet umierając wciąż obawiali się, że stracą tę złudę…

 

A przecież na to jest sposób…

Myślę też że ludzie którzy nie żyją pełnią życia i nie wiedzą tak naprawdę czego pragną, bo nie mają odwagi pragnąć, albo nie wierzą, że mogą zrealizować swoje marzenia… boją się śmierci.
Sama się kiedyś bałam. Nie żyłam tak, jak chciałam, nie miałam nawet odwagi chcieć, dlatego przerażał mnie fakt, że nie przeżyję niczego pięknego.

Dziś jest inaczej.  Dziś się nie boję. Żyję tak, jak chcę, nie podporządkowuję się schematom fundowanym mi przez innych, choć uwzględniam w swoim życiu życie bliskich mi osób. Wiem, że umierając nawet teraz miałabym przekonanie, że przezyłam piękny, ciekawy czas, że żyłam na poziomie swojej świadomości i robiłam wszystko, co w mojej mocy, żeby ten podarowny mi na Ziemi czas przeżyć najlepiej, jak umiem.
Pracuję, bo lubię i tyle, ile chcę, czasem tylko czasem wolałabym żeby efekty były szybciej. Po prawdzie słowo przyjaciel zmieniło dla mnie na przestrzeni lat znaczenie, ale o tych, których tak nazywam – dbam i zawsze mogą na mnie liczyć.  Bardzo lubię spędzać z nimi czas i cenię sobie rzadkie chwile, w których jesteśmy razem.

I zdecydowanie pozwalam sobie na bycie szczęśliwą, więcej, dbam o to. Jestem szczęśliwa cały czas. Mam zmartwienia, mam smutki i smuteczki, wyzwania, z którymi muszę sobie radzić, jednak nie zaciemniają mi one obrazu życia. Wiem, jak myśleć i postępować, by czuć się szczęśliwą. Wiem, jak znajdować sens życia w codzienności .

A to wszystko zasługa książek, szkoleń i chwil spędzanych nad zastanawianiem się nad wieloma sprawami.
Gdybym ponad dwadzieścia lat temu nie skorzystała z darów, jaki ma każdy człowiek, by zadbać o swoje życie i nie zaczęła w oparciu o nie budować siebie, mogłabym za ileś lat również żałować , że nie………

 

Dziś zachęcam Tych, którzy jeszcze nie podjęli decyzji o systematycznym zajęciu się Sobą, by to zrobili, a Tych, którzy już to robią, aby zachęcili do tego jakąś inną osobę.

 

Nic tak nie upewnia nas w naszych wyborach
i nie motywuje do działania w zgodzie z przekonaniami,
jak przekazywanie tego, w co wierzymy, innym.
Jest to także autentyczny sprawdzian naszej wiary.

Dlatego dla mnie pasowanie na trenera to sprzedaż jakiejś osobie lub firmie szkolenia kolegi robiącego to samo. Nie wyobrażam sobie, żeby można było być dobrym trenerem i nie umieć jednocześnie sprzedać swojego produktu.

Kiedy relacjonuje się innym zasłyszane na szkoleniu czy wyczytane w książce prawdy, to jednocześnie wzmacnia się w tym przekonaniu własną świadomość i programuje podświadomość.

 

Za chwilę ostatni tydzień starego, dobrego roku. Są tacy, co chcą żeby już się skończył. I tacy, co chętnie, by go zatrzymali.
Ja sama żegnam go z wdzięcznością – wiele wniósł w moje życie… Ale czekam też z nadzieją na ten Nowy. I czuję, że będzie wspaniały.
Ale oczywiście pomogę mu. W Londynie razem z uczestnikami szkolenia Mój najlepszy rok opracowałam strategię działania na ten rok. Przemyślałam raz jeszcze cele wynikające z moich marzeń, uzupełniłam je o nowe, zapisałam pierwsze zadania do wykonania.

8 i 21 stycznia prowadzę to szkolenie w Polsce – w WarszawieWrocławiu. Naładuję jeszcze swoje baterie i wzmocnię własną wiarę przekazując wiarę i wiedzę innym. Zapraszam wszystkich, no nie… mamy  kilka miejsc, zatem – nie wszystkich – na szkolenie, zadbanie o sens własnego życia i o zaplanowanie go tak, by potem niczego nie żałować.

Niech nadchodzący rok będzie najlepszym  rokiem naszego życia.

 

Zadanie:
Proszę zrobić przynajmniej jedną z tych rzeczy:

  • Dać komuś ten tekst do przeczytania( lub inny, swój ulubiony z tego bloga)
  • Kupić sobie lub komuś w prezencie książkę z gatunku pomagających żyć
  • Zapisać się na szkolenie pomagające realizować marzenia  (Mapa marzeńGdańsku, Mój najlepszy rokWarszawieWrocławiu albo inne szkolenia organizowane przez  inne firmy)
  • Kupić komuś w prezencie szkolenie
  • Napisać swój wymarzony dzień, a potem na jego podstawie ułożyć cele, które trzeba będzie osiągnąć, by żyć w zgodzie z marzeniami.

 

 

 

 

 

6 KOMENTARZE

  1. Witam Pani Iwono,

    juz od kilku lat sledzę czytam Pani książki, sledzę poczynania i marzę skrycie, aby Panią osobiście poznać. Wypatruje co jakis czas kiedy powstanie Klub Sutecznego Działania w Warszawie. Zapiszę się na szkolenie, bo czuję, że już na to czas. Ten wpis w Pani blogu bardzo mnie poruszył, bo znów mi przypomniał, że nie mam odwagi żyć życiem jakim bym chciała. Wciąż się zastanawiam dlaczego to takie trudne? Zostawić nieźle płatną, ale bardzo wymagajacą pracę na etacie i robić to co chcę, kiedy chcę i jak chcę. Co si musi wydarzyć, aby nastąpił przełom? Tak trudno samemu podjąć decyzję.
    Pozdrawiam serdecznie życząc Wesołych Świąt i wielu sukcesów w Nowym Roku.

  2. Bardzo dziękuje za życzenia. Na szkolenie zapraszam. Z tego, co Pani mówi to “Mój najlepszy rok” na pewno jest dla Pani dobrym początkiem. A Kluby są w Warszawie. Już były dwa spotkania. No a spotkać tez się możemy. Pozdrawiam serdecznie i życzę Pani wiele radości w czasie tych Świąt i najlepszych dla Pani decyzji i wyborów w 2012 roku.

  3. -Ciekawe statystyki pielęgniarki, nad dwoma z tych pięciu punktów pracuję :)
    -Jedno z zadań też wykonane :)

  4. Pani Iwono, czytałam Pani zapiski podczas świąt i zadumałam się wiele razy. Dojrzewają decyzje, żeby w rytuale codziennego dnia myśleć i zrobić wiele rzeczy inaczej. Wyzwaniem jest napisać wymarzony dzień, o którym wiem więcej niż kiedykolwiek wcześniej. Jest taki bardzo Mój. Zdałam sobie sprawę, jak wiele cudownych marzeń spełniło się w moim życiu, jak bardzo sprzyjają mi zbiegi okoliczności, przepełnia mnie wdzięczność za bycie mamą dla dwojga niezwykłych dzieci, że miałam piękny dom z magicznym ogrodem, że wiele podróżowałam, że dotarłam na Dach Europy, że mam przyjaciół i otaczają mnie ludzie, na których mogę polegać, tylko… no właśnie! tylko ten ostatni czas kilku lat, szczególnie minionego roku zmiksował zdarzenia będące wyrazem bardziej nieoswojonych lęków niż najpiękniejszych snów. Mam uczucie jakby powoli coś we mnie topniało, tęsknię za sobą spokojną, harmonijną, wyciszoną, spontaniczną, ufającą na 100%.
    Czy dziś czegoś żałowałabym? Ha! jestem zarozumiała, bo choć mam uczucie, że mogłabym podejmować lepsze decyzje, to zwykle podejmuję te, które potrafię na maksimum swoich możliwości w tu i teraz. Chociaż popełniłam milion błędów to dzięki temu jestem tutaj, gdzie jestem. Gdybym umierała dziś? Zatęskniłabym za kilkoma rzeczami, które znajdują się na Mapie Marzeń. Wierzę, że nauczę się jeszcze dobrze zarządzać sobą w czasie, aby się nimi zachwycić.
    Zadania? Od kilku lat obdarowuję mądrymi książkami, sama je otrzymuję na różne sposoby. Kilka dni temu przekopałam całą piwnicę kartonów, żeby znaleźć kilka, w tym Pani płytę Metamorfozy, którą kupiły mi na specjalne życzenie moje kochane dzieciaki w prezencie wielkanocnym. Zawieruszyła się podczas przeprowadzki na kilka miesięcy. Podaruję ją mojej najmłodszej siostrze, której metamorfoza wzbudza mój podziw. Mam przyjemność znajdować się w kręgu wielu osób stawiających na wewnętrzny rozwój i widzę przemiany, niektóre spektakularne. Nadchodzący rok 2012 zapowiada jeszcze więcej zadziwienia magią stwarzania, czego nam wszystkim życzę z całego serca i uśmiech dołączam.

  5. “Myślę też że ludzie którzy nie żyją pełnią życia i nie wiedzą tak naprawdę czego pragną, bo nie mają odwagi pragnąć, albo nie wierzą, że mogą zrealizować swoje marzenia… boją się śmierci.”
    Zmarł mój ukochany mąż…
    Jak żyć pełnią życia? jak marzyć i realizować marzenia? Czego mam pragnąć? Nie boję się śmierci, wręcz odwrotnie, chcę umrzeć i dołączyć do niego.
    Ja już nie żyję. Ja zaledwie staram się przeżyć i dlatego piszę do Pani.

  6. Droga moja, Ja to rozumiem. Wiem, że wielkim bólem jest utrata kogoś, kogo się kocha. Jednak człowiek żyje po to, by przeżyć swoje życie niezależnie od tego co go w życiu spotka i kogo będzie musiał pożegnać. Nic o Pani nie wiem. Nie wiem ile ma Pani lat, dlaczego umarł Pani mąż. Proszę jednak o jedno: niech Pani chce żyć. Choć trudno Pani w to dziś uwierzyć, zapewniam Panią, że spotka Panią jeszcze wiele dobrego. Proszę napisać do mnie list na adres mailowy. Chętnie z Panią porozmawiam albo spotkam się.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here