Za dużo na komentarz

0

Dziękuje Pani Izo, że się Pani odezwała. Trzeba wyjmować z siebie emocje, które w nas powstają, a nie służą nam specjalnie. Rozumiem, że kierowała się Pani również tą samą ideą dokonując poprzedniego wpisu.
O takim właśnie wyjmowaniu emocji pisałam odnośnie siebie samej: o tym, że pragnę uważać w jaki sposób je wyrażam – chcę ważyć słowa.
Skoro zaczęłyśmy rozmowę o wpisie, którego nie było, muszę go przytoczyć. Nasza rozmowa, całe to nieporozumienie serc, to zresztą znakomity dowód na prawdę tego, o czym pisałam w poprzednim tekście.
Było tak: ja ci dam polaka i podpis Polak.
A dotyczyło to, jak rozumiem, literówki osoby, która wypowiadała się przed Panią. Dotknęło Panią to, że Polak napisała z małej litery. Każdemu zdarza się popełnienie błędu literowego, mnie również. Przecież to nie brak szacunku ni wiedzy na temat ortografii sprawił, ale pośpiech. I dlaczego napisała Pani tak groźnie: ja ci dam?
Prosiłam już kiedyś byśmy byli wyrozumiali dla Autorów, odczytując ich wpisy. Proszę o to raz jeszcze. Piszemy szybko, nie każdy błąd zauważymy.
Z Pani kolejnego wpisu wnioskuję, że poczuła się Pani dotknięta moim post scriptum. Widzi Pani – znowu byłam za ostra, choć Bóg mi Świadkiem, starałam się zrobić to łagodnie. Tak samo pewno poczułaby się Osoba, której Pani zwróciła uwagę. I teraz może się tak poczuła, wszak przytoczyłam Pani komentarz. A i ja mogłabym się tak poczuć po Pani reakcji, gdybym nie kierowała się wyrozumiałością. W zasadzie skarciła mnie Pani dość ostro. Nawet nie wiem czy tak naprawdę zasłużyłam aż na takie potraktowanie.
O tym właśnie był mój tekst Wracam do życia inna… lepsza.
Uważajmy jak przekazujemy nasze treści. Pamiętajmy, że komunikacja bardzo łatwo wymyka się naszym intencjom.
Ja rozumiem, że to tylko słowa, że trzeba mówić prawdę i trzeba reagować, ale… uważajmy jak to robimy.
I cieszę się, że podała Pani imię, bo w poprzednim wpisie go zabrakło. Bardzo serdecznie Panią pozdrawiam i raz jeszcze przepraszam, jeśli za moją sprawą, poczuła się Pani niedobrze.
Co do bloga i prawa małej recenzji – faktycznie mój ogródek… ale w zasadzie go nie pielę…
Nie chcę niczego kasować, ponieważ pragnę aby komentarze były Państwa Autorstwa. W tym wypadku zrobiłam to po to, by uchronić Kogoś przed przykrością – może właśnie dlatego, że akurat o tym pisałam. I co? Okazało się, że zrobiłam przykrość Komuś Innemu.
Sami widzicie, jaka to delikatna materia ta komunikacja…

A odnośnie Stańczyka… Tak, jest potrzebny. W historii ma swoją ważną rolę, szczególnie w Krakowie. Jednak chyba trzeba wkładać więcej troski w zwracanie uwagi na to do kogo się mówi czy też – gdzie. Krytyczna ocena jest nam potrzebna, jak najbardziej, w pewnych sytuacjach można ją nawet wyrazić sarkazmem… Ale trzeba być chyba pewnym, że osoba, o której mówimy może się bronić, a my gotowi jesteśmy radzić sobie z tą obroną.
Tylko znowu pojawia się pytanie: czy nie szkoda czasu?
W dniach żałoby, które wciąż tak naprawdę trwają, wiele osób przywoływało słowa Księdza Twardowskiego:
Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą…
Zastanawiam się czy nie szkoda czasu na te walki i podjazdy… Dziękuję Uhatce. Ciekawe słowo uhatka, chętnie bym je rozszyfrowała.

P.S. Wybaczcie, że w głównym temacie odpisuję na komentarze. Jednak uzanłam, że to bardzo koresponduje z tym, o czym pisałam i jest tego znakomitą ilustracją. No i za długie na komentarz…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here