Wpis tylko z pozoru niewesoły

0

Pozornie to nie będzie miły wpis, nie lubimy bowiem mówić o przemijaniu. Niełatwo rozstawać się z czymś, co się kocha i co dostarcza człowiekowi wspaniałych przeżyć. Ilekroć zauważam jak szybko mija czas, mimo wypełniania go najstaranniej dobieranymi zajęciami, przeżyciami i ludźmi, żałuję. Żałuję, że nie przeczytam wszystkich świetnych książek – i tych napisanych i tych, które dopiero będą napisane, nie zjem kolejnych potraw, które ktoś upitrasi z miłością i nie spotkam tych wszystkich wspaniałych ludzi, którzy mogliby stanąć na mojej drodze. Smutno mi się robi, bo któregoś dnia już nie będę widziała zachwycającego wschodu słońca nad Warszawą i już nie będzie mi dane zobaczenie go w żadnym innym zakątku świata. Zastanawiam się też, czy w innym wymiarze będę czuła całą tę miłość do świata i ludzi, jaką czasami odczuwam wręcz fizycznie. Czy w ogóle będę kochać?
Dlatego każdy kolejny dzień mojego życia staram się przeżyć jak najpełniej. O życiu Jana Pawła II jego przyjaciel powiedział, że nie było w nim nic błahego. Nic błahego! Pięknie. Czyż nie o to chodzi?
Czyż nie na tym polega sztuka życia, by codzienność niosła doniosłość?!
Żeby mogło tak być trzeba określić sens własnego życia, a także wyznaczyć jego główne cele, które potem za pomocą celów, które z nich wynikają, a następnie codziennych zadań będzie się realizować. Według mnie sensem ludzkiego życia jest nauka, poznanie praw, jakie rządzą światem, i to nie tych fizycznych jedynie, bynajmniej. Chodzi o to, by zrozumieć – jak mawiał Einstein – Boga. Tak, jak nas na to stać w danym momencie. Rozumiejąc kolejne fragmenty, przekazywać dalej – szczególnie następnym pokoleniom – tak, by powiększać ludzki potencjał wiedzy i zrozumienia. To zwiększa też szanse na nasze przetrwanie.
Człowiek spełnia swój ziemski cel, kiedy z każdym dniem rozumie więcej, lepiej; gdy w sposób bardziej mu służący postrzega świat, zmienia się na lepsze i podobnie oddziałuje na innych.
To mój cel na ziemi. Czytam czasami w różnych wschodnich opracowaniach, że każda dusza ma też swój indywidualny, narzucony jej przez urodzenie cel. Podobno moim jest nauczyć się kochać bezwarunkowo. I jak patrzę na to, co wyczyniają czasem ludzie których kocham, to nawet jestem w to skłonna uwierzyć. Tak, z pewnością i to jest rozwojem – tolerancja, zgoda na inność, nawet na błądzenie – niełączenie tego z miłością dla danego człowieka. Nie zmienimy innych. Mogą się zmienić sami pod wpływem naszych zachowań, owszem. Najlepsze zatem zachowania z naszej strony to myśleć o nich dobrze, mieć wysokie standardy i zachowywać się w zgodzie z nimi. Tylko tyle możemy. Ale to tylko, to tak naprawdę .
Myślę, że na drodze świadomego życia wcześniej lub później dochodzi się do momentu, kiedy zaczyna się myśleć o swojej spuściźnie. Pytamy: Co po mnie zostanie? Albo lepiej: Co zostawię po sobie?
Ja pytam tak siebie od dawna. Pytam jak chcę być zapamiętana, co mogę dołożyć do życia innych, a nawet do cywilizacji; co mogę dać sobie i zabrać dalej, gdziekolwiek szłoby się po Przystanku -Ziemia. Trzeba pytać o to w oparciu o własne talenty i pragnienia, o doświadczenia, które pokazują nam, że coś nam wychodzi, że robimy jakieś rzeczy dobrze i szukać tam, gdzie wskazuje serce.
Niektórzy z nas dostali dar troski, inni nauczania, ktoś jeszcze potrafi wnosić piękno w życie innych, albo twórczo przetwarza rzeczywistość; ktoś chce zmieniać ustroje, ktoś inny – nastroje. Tu nie ma spraw ważnych i nieważnych, tu są ludzie ze swoimi pragnieniami i zdolnościami.
Każdy jest po coś, nie każdy jednak to znajduje.
Zachęcam Czytelników mojego bloga do zastanowienia się nad swoją spuścizną, misją, posłannictwem. Odpowiedzcie, proszę na niełatwe pytania, które powodują, że życia staje się łatwiejsze… I piękniejsze.

P.S. A jeśli myśląc o swojej misji ktoś z Was dojdzie do wniosku, że chciałby przyłączyć się do mnie i robić to, co ja, krótko mówiąc chciałby być trenerem, zapraszam do wspólnej podróży. We wrześniu startuje AA czyli Akademia Akademii Skutecznego działania. Zapraszam osoby, które pod moim kierunkiem chcą uczyć się wspierania ludzi i firm w rozwoju. Będą dwa ośrodki – warszawski i sopocki. Pierwsze rozmowy zaczynam w czerwcu, ale już teraz proszę o kontakt Zainteresowanych tym projektem. W połowie marca informacja pojawi się oficjalnie na blogu. Jest to zresztą jedyna droga, którą informuję o tym przedsięwzięciu. Mogę przyjąć tylko 15 osób do każdej grupy. Od 10 do 12 czerwca dni AA będą w Sopocie, 28 – 30 maja w Warszawie. Oczywiście osobom, które skończą moją Akademię oprócz certyfikatu chcę zaofiarować współpracę. Wierzę, że poprowadzicie dalej i rozwiniecie moją pracę, obojętnie jaką drogę wybierzecie.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here