Chodzi o to, żeby wiedzieć dokąd się idzie,
systematycznie wytyczać cele i wynikające z nich zadania,
a zarazem znajdować przyjemność w tej podróży – koncentrować się na tym,
co się aktualnie robi, a i piękna życia nie zagubić.
Życie to niemal w każdym sensie podróż. Jesteśmy na drodze. Czasem życie stawia nas gdzieś w określonym punkcie, czasem sami nie wiemy jak znaleźliśmy się na tej drodze, a bywa, że stoimy na rozstaju różnych dróg. Czasem wydaje nam się, że znaleźliśmy się w ogóle na bezdrożu…
Dobra wiadomość jest taka, że mamy na to znaczny wpływ.
W zależności od tego jaka jest nasza sytuacja w danym momencie,
możemy z radością i w sposób jaki dotąd stosujemy podążać tą drogą,
a możemy wprowadzić pewne zmiany.
Możemy na przykład – zawrócić. To wersja dość radykalna, jednak czasem niezbędna.
Możemy sprawić sobie kompas wartości i celów i iść w ich stronę zaczynając tu, gdzie jesteśmy. Może trzeba będzie usiąść na przydrożnym kamieniu albo przy swoim biurku czy z laptopem w kawiarni i… zastanowić się dokąd tak naprawdę chcemy dojść, czyli jak chcielibyśmy żyć, jak miałoby wyglądać nasze życie… Tylko wtedy możemy stworzyć nowe cele a potem zamienić je na zadania, czyli krótkie odcinki drogi we właściwym kierunku.
Kiedy się podróżuje trzeba patrzeć dokąd się idzie i uważać jak się to robi. Siły trzeba rozsądnie zagospodarowywać, uważać żeby się nie potknąć… jednak nie można tracić widoków mijanych okolic.
Nie inaczej jest w życiu, w naszym zmierzaniu do celu. Idąc delektujmy się chwilą, tym co nas akurat spotyka: pięknym wschodem czy zachodem słońca, uśmiechami różnych ludzi, dziećmi, muzyką, zapachem kwiatów czy dobrych perfum, dobrą rozmową z przyjacielem albo z nieznajomym przy jakieś okazji… Można wyliczać w nieskończoność.
Grudzień to dobry rok na takie przemyślenia. Bardzo dobry.
Może to właśnie dziś zastanowisz się nad tym jak naprawdę chcesz żyć.
A może nawet napiszesz wymarzony dzień i zamienisz go na konkretne cele. Aha… i zrób może listę małych rzeczy, które Cię cieszą.
