Udało się!

9

Zaryadka-16

Jakość to nie akt, to nawyk.

Arystoteles

 

Na początku Wielkiego Postu prosiłam aby zadedykować ten czas budowaniu jakiegoś ważnego dla nas nawyku. Badania mówią bowiem, że poświęcenie  przynajmniej 30 dni codziennym powtórzeniom powoduje, iż dana czynność staje się nawykiem. Nasza podświadomość nastawiona jest wówczas na zrobienie tego. Nawet jeśli ogarniają nas uczucia i stany niezbyt temu przychylne,  przynajmniej ona zaprogramowana jest właściwie. To znaczne ułatwienie. Teraz bowiem żeby czegoś nie wykonać trzeba pokonać jeszcze podświadomość.

Natomiast bez tego programu jest ona zwykle po stronie wygody, nierobienia czegoś, wszelkich obaw, wątpliwości; ją także  trzeba codziennie pokonywać, aby zrobić to, co świadomie uznaliśmy za ważne dla nas. Podobno 30 dni wystarczy dla stworzenia tego nowego programu. Wielki Post ma dni więcej .

 

Sama postanowiłam powrócić do zwyczaju codziennej gimnastyki. Pisałam o tym, że mocno rozregulował mi się ten nawyk. Z radością informuję, że mi się udało.

Wypracowałam z powrotem nawyk porannej gimnastyki! Nie miałam ani jednego dnia bez ćwiczeń, mimo, że bywały takie dni jak wczoraj, kiedy to już o 5.55 siedziałam w pociągu. Gimnastyka o 4 rano nie jest przyjemnością. Ale mózg już o tym nie myśli. Ciało działa na najwyższym poziomie swoich możliwości.

Dodatkowo, raczej niechcący, a to z powodu konieczności dokończenia książki, na którą podpisałam umowę, wyrobiłam sobie nawyk codziennego pisania.

Niestety ni przełożyło się to na moją obecność na blogu, ale teraz to się zmieni. Będę pisać częściej.

Napisałam dziś o tym, co mnie się udało, aby zachęcić Państwa do pochwalenia się swoimi osiągnięciami. Komu jeszcze udało się zrobić to, co sobie założył? Jak się z tym czuje? Może napiszą Państwo o tym choć kilka słów. Takie świadectwa bardzo pomagają innym.

 

Możemy zbudować każdy nawyk, zmienić wszystko co zmienić chcemy.
Od nas zależy jakość naszych zachowań, a od nich jakość naszego życia.

 

Kiedy wiemy, że nie jesteśmy sami, że inni także pracują nad czymś, jest nam łatwiej. A poza tym to rodzi pewną wspólnotę.

 

Zatem, proszę się pochwalić, oznajmić nam swoją radość, małe zwycięstwo. Bardzo na to czekam.

 

 

P.S.

Kilka dni temu wznowiono w ładnym wydaniu moją książkę Akademia sukcesu. Napisana jest tak, że przez tydzień można pracować nad jakimś tematem. Polecam ja serdecznie. A tu jest link  TU JEST KSIĄŻKA

 

 

9 KOMENTARZE

  1. Serdecznie gratuluję! Mnie również się udało: postanowiłam pożegnać słodycze, ciasta i alkohol na 40 dni. Czy było łatwo? I tak, i nie: trudno było się zdecydować. Nie objadam się łakociami, nie piję alkoholu często, a jednak myśl że nie będzie lampki wina do niedzielnego obiadu, ciasta albo czekoladki od czasu do czasu, była dziwnie przykra… W momencie kiedy powiedziałam sobie ‘chcę to zrobić’ poczułam że wszystko jest w moich rękach. Od tej pory było łatwo.
    Rok temu wyrobiłam w sobie nawyk porannej gimnastyki, podobnie jak Pani. Działa do dziś. Pozdrawiam!

  2. mój nawyk czytania książki 1 w miesiącu – działa! :) Od stycznia mam średnią 1,5 ksiązki w miesiącu. Trochę kuleje z porannym spacerem z psem, częstszym uśmiechem na buzi oraz ćwiczeniami – ale nie od razu Kraków zbudowano :)
    Cieszę się, że Pani udało się osiągnąć to co Pani chciała :) To najważniejsze kiedy cieszymy się naszymi sukcesami tymi mniejszymi i większymi. Ciepło pozdrawiam :)

  3. Ciężko uśmiechać się gdy inni wciąż narzekają. Staram się być uśmiechniętą, pozytywnie nastawioną, ale traktują mnie jak niepoprawną optymistkę. Pytają się na jakim ja świecie żyję. Przecież tu każdy myśli o sobie, nikt dla nikogo za darmo nic nie zrobi, a ja mam jakieś złudne nadzieje że będzie lepiej. Mimo to dalej się uśmiecham, i dyskutuję o asertywności z ludźmi pełnymi agresji w pracy, którzy uważają że tylko oni nie popełniają błędów. W tej firmie państwowej zarabiam najmniej, robię rzeczy za darmo nie obowiązkowo (odnowiłam mebelki) podszyłam kilka rzeczy itp. bo w ten sposób czuję się lepiej, mam większa satysfakcję z pracy, która mnie do końca nie satysfakcjonuje . Lubię jak coś się dzieje i coś fajnego powstaje z mojej pracy , tym bardziej że jest to potrzeba, bo to samo się nie zrobi, bo nie ma na to funduszy. A jest ładniej. Czy ten nawyk wiary, że może będzie lepiej ,że inni zrozumieją że wartości nie materialne mają ogromne znaczenie ma rację bytu?. Są ludzie którzy wierzą, że od nich także zależy jakość świata. Chcesz zmienić świat zacznij od siebie. Czy jestem niepoprawną optymistką, czy to tylko ideologia? Świat nie będzie lepszy poprzez krytykę i pesymizm, to my go tworzymy pomimo to co się dzieje. Może kiedyś znowu będzie warto spojrzeć na jasną stronę życia i uwierzyć w ludzi.

    • Pani Izo Droga, ludzie nie sa po to aby nam życie ułatwiać, niestety. Niezależnie od nich jesteśmy tacy lub inni… Przynajmniej od czasu, kiedy stajemy się dorośli i samodzielni. Jeśli odpowiadamy w jakiś sposób, na to, co oni robią czy mówią, to nasz wybór. :) Dobrze, że i tak jest Pani pozytywnie nastawiona i ćwiczy “nawykowe uśmiechanie”. Pozdrawiam serdecznie

  4. Powiem krótko – już od jakiegoś czasu nie ma dnia bez nauki języka angielskiego i zrobienia 50 przysiadów:) okazuje się,że można to robic wszędzie…nawet będąc z wizytą u znajomych:)

    • Proszę pamiętać o przynajmniej minimalnej rozgrzewce kolan, bo łatwo je uszkodzić.
      50 przysiadów to już jakieś obciążenie.
      Lekarz mi kiedyś powiedział: wie Pan, z kolanami jak z włosami – ma się jedne na całe życie. :) I wcale niestety nie żartował.
      Najlepiej pokręcić kółka stopą, wyprosty bez obciążenia w przod (jak kopnięcia), zginanie w kolanie tak żeby dotknąć stopą do pośladków. A potem przysiady.

      Gratuluję wytrwałości.

      • Dziękujemy za cenne rady Panie Arturze. Ja po prawdzie robię tylko 10 przysiadów, ale proszę sobie wyobrazić, że z wyjątkiem ostatniego – robię te ćwiczenia. :) I nie wiedziałam, że rozgrzewam kolana :) Dołączę jeszcze to jedno.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here