STREFA KOMFORTU

10

Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że wygodniejsze jest znane.
Każda zmiana powoduje stres
i bardzo często unikamy czegoś dużo lepszego,

chroniąc się przed stresem właśnie.

Katarzyna Grochola

 

To bardzo ciekawe sformułowanie i ciekawe zjawisko.  W pracach poświęconych rozwojowi nazywa się tak obszar naszego funkcjonowania, który jest nam znany, w którym czujemy się bezpiecznie i wygodnie, gdzie nie wymaga się od nas niczego nadzwyczajnego, ba w ogóle nic się czasem nie wymaga. Zjawisko to łączy się ze znanymi działaniami, z rutyną a nawet stagnacją. Nie musi być nudno, wszak współczesne życie obfituje w wiele urozmaiceń, jednakże sytuacja ta nie wymaga od nas specjalnego wysiłku i… choćby przez to nie wpływa na rozwój.

 

Żeby bowiem naprawdę się rozwijać, trzeba od czasu do czasu opuścić strefę komfortu,
a najlepiej opuszczać ją regularnie.

 

Nie można mylić strefy komfortu z sięganiem po wszystko co nowe, inne, ciekawe czy co stanowi wyzwanie. Są osoby, które tak bardzo potrzebują adrenaliny (pytanie czy nie za bardzo), że sięgają po wszystko co nowe. Uprawiają wszelkie sporty, szukają możliwości przeżycia czegoś nowego, atrakcyjnego, nadzwyczajnego i… przeżywają.  Świetnie. Nie jest to jednak model obowiązujący. Skoki ze spadochronem (Iwonka, powinnaś tego spróbować, człowiek czuje się fantastycznie kiedy już to zrobi. Wyjdź ze strefy komfortu. Powinnaś pokonać  strach i to zrobić.) nie są wychodzeniem ze strefy komfortu.

 

Codziennie wychodzę ze strefy komfortu, a strach pokonuje tam, gdzie uważam za stosowne. Nie mam ochoty na loty ze spadochronem, nie podnieca mnie to, nie pociąga. Po co mam to robić? Podobnie rzecz ma się z uczestniczeniem w teleturnieju czy konkursach organizowanych na wczasach. Po co mam opuszczać swoje miejsce, w którym jest mi dobrze, jeśli poza nim nie czeka mnie nic lepszego, nic dla czego warto byłoby z niego wychodzić. Co innego uczestniczenie w przetargach…  Wypełnianie różnego rodzaju rubryk było dla mnie prawdziwym wyzwaniem i wyjściem ze strefy komfortu. Mogłabym żyć bez tego, prowadzić firmę bez tego, nie musiałabym się tym zajmować, jednak… może dzięki temu trenerzy ASDIMO będą mieli ciekawe projekty. Czym innym jest też wzięcie udziału w konkursie związanym z moim zawodem, dającym prestiż mojej firmie i mnie. Tutaj warto zostawić komfort i wygodę codzienności na wypełnienie konkursowych zadań. Warto poznawać nowinki technologiczne, próbować nowego w działaniach zawodowych.

 

Warto wychodzić ze strefy komfortu wszędzie tam, gdzie w grę wchodzą nasze marzenia, kiedy trzeba coś zrobić, na co nie ma się ochoty albo boi się tej próby, a co przywiedzie nas do celu. Trzeba zebrać się na odwagę, by porozmawiać  kimś, kto może nam pomóc. Zaproponować swoje rozwiązanie, odważyć się zabrać głos w jakiejś sprawie.

 

Sądzę także, że trzeba wychodzić ze strefy komfortu wtedy, kiedy dzieje się krzywda innym albo zagrożone są nasze wartości. Nie tylko dlatego, że robimy dobre rzeczy ale także dlatego, że możemy sobie spokojnie patrzeć w lustrze w oczy, bo wiemy, że postąpiliśmy właściwie.

 

Trzeba wychodzić ze strefy komfortu wtedy, kiedy się złożyło jakąś deklarację, podjęło zobowiązanie  czy coś postanowiło. Ma to podwójne znaczenie: nie tylko zajmujemy się ważnymi dla nas sprawami (nie obiecywalibyśmy czegoś innym czy sobie gdyby nie było to jakoś ważne), ale także ćwiczymy spójność wewnętrzną – budujemy silną wolę. To z kolei zwiększa zaufanie do siebie, naszą wiarygodność we własnej ocenie i w oczach innych.

 

Wychodzenie ze strefy komfortu to pójście na spotkanie Klubu Skutecznego Działania. Czy wiedzą Państwo, że spośród zarejestrowanych  osób potrafi przyjść czasem połowa? Wiem jak to działa. Czytamy ogłoszenie o spotkaniu. Ciekawy temat, może dowiem się czegoś ciekawego, może pomoże mi to w utrzymaniu energii na dłuższą metę, w dążeniu do celu. Na pewno pomoże, tyle że, kiedy jest pora, by wyjść z domy… nie chce się nam. A to zimno, a to pada, a to ciemno, a to dobry program w telewizji, a to zmęczenie, a to… cokolwiek co zatrzyma nas w strefie komfortu.

Tymczasem czasami warto przyjść… nawet po jedno zdanie. Wracam ze spotkania Klubu Skutecznego Działania w Poznaniu. Jedna z uczestniczek powiedziała mi, że kiedy mówiłam, że jak się ma pomysły, to trzeba je realizować, bo zrobi to ktoś inny, czuła, że to jest do niej. I że teraz już się tym zajmie. Wyjdzie – znaczy – ze strefy komfortu.

 

Cokolwiek trzeba zrobić, aby zrealizować swoje marzenie,  warto. Warto opuścić swoją strefę komfortu,  warto pokonać lęk, strach, bezwład czy niechęć do pewnych działań po to, by później móc cieszyć się sukcesem.

Nie mylmy wygody ze szczęściem!

 

ZADANIE:

  • Czy potrafią Państwo znaleźć u Siebie takie strefy komfortu z których trudno Państwu wyjść… a może nawet Państwo nie wychodzą?
  • Czy jest coś, co gdyby Państwo zrobili mogłoby zmienić na lepsze Państwa życie, ale… na drodze stoi coś, co wyrwałoby Państwa ze strefy komfortu?

10 KOMENTARZE

  1. Strefa komfortu….ja to mam trudność aby z niej wyjsc oj ojjjooo….ale jak juz uda mi sie z niej wyjrzec chocby na chwile aby wykonac jakies zadanie to czuje satysfakcje i pozytywne zmeczenie:)… wiec warto to robic … tylko czasem cos mnie tak obezwladnia, sto tysiecy wymowek i poszukiwanie “zastepnikow” aby uciszyc ten glos w mojej duszy, ktory sie czegos domaga i wola ZROB TO!
    Pozdrawiam wszystkich walczacych:)

  2. Zastanawiałam się nad drugim pytaniem i mam taką refleksję: bardzo często strefa komfortu staje się niepostrzeżenie strefą motywującego dyskomfortu. Bo jeśli rozwój wiąże się ze zmianą i jeśli dojrzeliśmy do tego, by tej zmiany dokonać, a jednak nie podejmujemy działania i pozostajemy w dotychczasowym punkcie, to trudno mi uwierzyć w to, że cały czas czujemy się komfortowo i spójnie. Raczej niekomfortowo i niespójnie – bo myślami już jesteśmy gdzie indziej i realną strefę komfortu osiągniemy dopiero wtedy, gdy podejmiemy wysiłek, by dotrzeć tam, gdzie chcemy. Dlatego najtrudniejsze są końcówki-przynajmniej dla mnie.

  3. Świadome opuszczenie strefy komfortu staje się możliwe wraz ze zrozumieniem faktu, iż strefa komfortu w istocie jest strefą dyskomfortu. Dam przykład: jeśli jeździmy Mercedesem i prowadzenie tego samochodu sprawia nam satysfakcję, to wśród celów z pewnością nie znajdzie się samochód. Jeśli mieszkamy bloku i współczujemy właścicielom domów jednorodzinnych, że muszą w zimie odśnieżać teren wokół swojego domu, dbać o trawnik i ogródek, to w grupie celów próżno nam szukać własnego domu. I tak właśnie jest z wieloma sprawami.
    Strefa komfortu może się na przykład zmienić w strefę dyskomfortu, kiedy nagle stoją zobaczymy, że pod dom naszego sąsiada podjeżdża nowiutki samochód wyższej klasy niż on. Nie jednego sąsiadowi może podnieść się ciśnienie, to takie polskie. Wówczas samoistnie pojawia się nowy cel i jest to idealny moment, by rozpocząć biznesową współpracę z tą osobą.
    Wpis znakomity, gratulacje Iwona! Pozdrawiam

  4. WOW no tak strefa komfortu jest wlasciwie strefa dyskomfortu…dzieki za to spostrzezenie:) teraz to przezyłam zjawisko A-HA:))))))))))))

  5. Lęki i wygoda = moja strefa dyskomfortu. No i może niewłaściwe przekonania stoją na drodze zmiany.Np. to że sobie nie poradzę (ach ta samoocena).
    Dzisiaj zaczytałam się w poprzednich tekstach bloga, czemu wcześniej nie widziałam – nie mam pojęcia.
    Polecam wszystkim poszukującym.

  6. Strefa komfortu poznajemy ją gdy jest uświadomiona, potem szukamy inspiracji nowego celu i strefa komfortu zamienia się w strefę dyskomfortu, bo chcemy osiągnąć cel i jest nam źle gdy go nie możemy osiągnąć, a raczej nie wiemy jak osiągnąć :( Podam przykład: Postawiony cel mów i myśl o innych pozytywnie przez 30 dni. Dzięki temu zaczniesz przyciągać dobrych ludzi i pozytywną energię. Super założenie! Dzięki temu, że to osiągnę w końcu poczuję spójność, mniej będę się złościć na ludzi itd. Super, wiem to i chcę tego. Kiedy przychodzi co do czego nagle, bum! Nie da się! Jak mam naglę zmienić myślenie i mówienie. Kiedy mnie coś zezłości ciężko powstrzymać emocje i słowa… a czy aby ta zmiana nie sprawi, że będę jak “robot”? który tylko i wyłącznie myśli i mówi pozytywnie, nie mówi krytyki, ale nie myśli krytycznie?
    I wracamy do punktu wyjścia, czyli strefy komfortu, czyli myślę pozytywnie, lecz nie o każdym – jak ktoś powie coś nie miłego, to mówimy i myślimy o tym – jesteś nie fajny, to co mówisz zraniło moje uczucia – no bo przecież nie chce się być ‘robotem’.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here