Rola słowa

9

 

I znowu Dzień Dobrego Słowa i w związku z tym tekścik na blogu. Zastanawiałam się o czym napisać dzisiaj i przyszedł mi do głowy dobry temat. Otóż, kiedy mówię o idei dobrego słowa, namawiam by uważać na to, co się mówi, często słyszę  pewne uzupełnienie. Różnie ono brzmi, ale sens jest mniej więcej taki: nie tylko słowa są ważne, ważny jest też ton głosu, mina i nastawienie, które towarzyszy mówieniu.
Ostatnią taką sytuację miałam w czasie rozmowy w radiu. Zaprosiła mnie przemiła młoda dziennikarka, by porozmawiać o słowach. Zaraz na poczatku powiedziała, że przecież nie tylko słowa są ważne ale wszystko co im towarzyszy, że to samo słowo powiedziane różnym tonem może mieć inny oddźwięk i inne wywoływać emocje. Bardzo była zdziwiona – i chyba niezbyt zadowolona – kiedy nie do konńa się z nia zgodziła, mówiąc, że to zależy: jeśli chcemy zajmować się emocjami, komunikacjią w danym momencie, nawet dłuższymi relacjami pomiędzy ludźmi, to faktycznie tak jest. Tyle że wtedy nie mówimy o roli słowa, tylko w ogóle – o zasadach komunikowania się z innymi ludźmi. Jeśli zaś chodzi o słowo – o jego programujący naszą podświadomość aspekt i kondycję psychiczną jaką to powoduje, to tutaj… nie ma większego znaczenia ani ton głosu ani kontekst, w jakim się pojawia. Słowo, pojedyncze, wchodzi do podświadomości i wpisuje się w siatkę znaczeń, która potem w dość skomplikowany sposób wpływa na nasze życie.    
Reasumując:

Dla celów komunikacji w danym momencie i odbioru całości informacji,
jaką niesie przekaz, oprawa słowa i towarzyszące temu emocje są kluczowe.
Dla  programów jakie powstają w podświadomości,
z których to potem rodzą się nastroje, nastawienia, nawet przekonania,
a także ogólny poziom energetyczny,
większe znaczenie ma treść słowa, jego zakres znaczeniowy.

Przyjrzyjmy się temu bliżej:
Dziecko zrobiło coś zabawnego podyktowanego jego brakiem wiedzy o świecie, a rozczulona tym mamusia słodko z uśmiechem i miłością w tonie głosu mówi: Mój głuptasku kochany… i dalej wyjaśnia dziecku rzeczywistość. I ten głuptasek pojawia się często, zapadając dziecku ( i mamusi) w podświadomość. W ten sposób  tworzy się tam silna reprezentacja słowa głuptasek, a raczej ja-głuptasek. W tym momencie dziecko jest szczęśliwe, zadowolone i czuje że mamusia go kocha, wszystko jest dobrze. Kiedyś jednak dziecko zrozumie znaczenie tego słowa i na pewno nie będzie ten program wspierał jego pewności siebie i wiary we własne siły. Głuptasek to głuptasek, nie ważne z jaką miłością wypowiemy to słowo.

Podobnie nie ma znaczenia czy wierzymy w to,
co mówimy i czy istotnie tak myślimy.
Liczy się to, co wypowiadamy i co wchodzi do podświadomości słuchających.
 I my sami i inni programują się treścią słyszanych słów.

Podobnie rzecz ma się wtedy, gdy używamy słów opisujących życie, sytuację na rynku czy w Polsce. Posiłkowanie się wyrażeniami niosącymi negatywny ładunek znaczeniowy typu trudny, ciężko, kryzys, gorzej i tak dalej… odbiera nam energię do działania, podwyższa poziom lęku, zniechęca, hamuje.

Zaobserwowałam, że osoby, które przychodzą do mnie na konsultacje, bo nie wiedzą co robić zawodowo, boją się podjąć decyzję o zmianie pracy czy otwarciu własnej działalności gospodarczej, posługują się właśnie językiem zawierającym wiele słów z tych, jakich ja nie używam w ogóle albo rzadko. I odwrotnie – ci, którzy przychodzą, by wspólnie ze mną znajdować lepsze drogi prowadzenia biznesu, czy nowe sposoby rozwijania siebie lub firmy używają języka pozytywnego.
To nie jest przypadek, to zewnętrzny wyraz obrazu, jaki osoby te noszą w podświadomości. Mówimy w obu wypadkach o tym samym, tyle że innymi słowami, co rodzi inne nastawienie i emocje, a także wpływa na optymalny poziom pobudzenia nerwowego. To wszystko sprawia, że te dwie grupy ludzi wierzą w co innego, zatem inaczej działają. To główna tajemnica sukcesu.

Jakże często za tymi negatywnymi schematami kryje się… zdanie rodziców, ich programy. Zarowno zdanie słyszane w dzieciństwie jak i teraz. Nierzadko  te paradygmaty objaśniające rzeczywistość są też efektem zbyt częstego słuchania telewizyjnych i radiowych programów informacyjnych wszelkiego typu, które to żyją sensacją i negatywnymi informacjami i prognozami.
Proszę posłuchać języka dziennikarzy. Sami Państwo zrozumieją o czym mówię. Niemal każde ich zdanie zawiera program dla naszej podświadomości. Program, który może nam obniżać skuteczność i poziom zadowolenia z życia.

Dlatego przejmujmy odpowiedzialność za słowa.
Używajmy tylko takich, które budują życie jakiego pragniemy dla siebie i innych.
Dzisiaj, jutro, zawsze        

9 KOMENTARZE

  1. Bardzo dobre wyjaśnienie ze szczegółami.
    Już za niedługo, gdy tylko spadnie pierwszy śnieg w telewizji i radiu będzie można usłyszeć natężenie negatywnego programu “>>Tragiczne<< warunki na drodze", a przecież 0,5cm śniegu na drodze (nawet 10cm) to normalność w końcu żyjemy w obszarze w którym występuje pora zimowa :)

    Mam również teorię związaną z nasileniem w okresie jesiennym i wiosennym reklam w telewizji wszelkiego rodzaju środków na katar, przeziębienie i grypę. Współczuję osobom, które podczas wieczornego maratonu z telewizorem słyszą i tym samym programują swoją podświadomość treściami "Jak mam grypę i kaszel i gorączkę i katar i chore zatoki…" (Autentyczny cytat z jednej z reklam)

  2. Też się w zupełności zgodzę :) Panowanie nad słowami byłoby łatwiejsze wśród odpowiedniego towarzystwa (które to niekoniecznie można znaleźć w szkole), ale jeśli się postaramy to zawsze nam się uda ;)

  3. Można jak najbardziej szukać towarzystwa, to jedna z możliwości, można również tworzyć towarzystwo to kolejna możliwość.

  4. Myślę sobie po co słuchać dziennikarzy i programować się negatywnie?! Wolę sama tworzyć swoją pozytywną rzeczywistość bez ich udziału:) Już dawno nie pisałam choć czytam, ale dziś czuję potrzebę podzielenia się tą wiedzą, że nasz mózg i umysł są ze sobą nierozerwalnie związane. Umysł zmienia się poprzez uczenie, a te z kolei wpływa na strukturę mózgu. Jeśli będziemy uczyć się czy to pozytywnych czy negatywnych zachowań, postaw zdecydowanie wpłynie to na funkcjonowanie naszego mózgu a tym samym nasze:) Zatem uczmy się pozytywnych rzeczy i zmieniajmy swoje życie na lepsze:):):)

  5. Zapamiętałem, że chcieliśmy, aby Dzień Dobrego Słowa trwał dłużej niż jeden dzień – dlatego równie fantastycznym jak 13-ty niech będzie i 14-ty:)
    Rozpoczynając dziś pracę, myśląc o tym co dobrego dziś się wydarzy chcę o tym mówić aby dobre działo się też u tych, których spotykam. Tak rozumiem tę piękną ideę, tak ona działa u mnie i wierzę, że będzie tworzyła nas radosnych i optymistycznych. A w trakcie naszych spotkań będziemy mówić o szansach, nadziejach, planach, zachwycać się naszym nowym sąsiadem, urzędniczką w urzędzie, pracownikiem albo szefem, cieszyć zdrowiem i dziećmi albo planowanym właśnie wyjazdem.
    Trochę to inne niż kiedyś ale czy nie piękne?

  6. Myslicie Państwo,że naprawdę,naprawdę jest tak,że np. w przypadku poważnej choroby używanie lżejszych, czy bardziej neutralnych okresleń sytuacji sprzyja jej lepszemu czy bardziej optymistycznemu znoszeniu przez chorego czy jego otoczenie?
    Odnośnie reklam to mi sie przypomniało niefajne a często spotykane autorytatywne stwierdzenie: “jesień – okres zimy i przeziebień”

    • Jakkolwiek brzmiałoby to nieprawdopodobnie Panie Michale, to owszem używanie lżejszych, pozytywnych słów na temat choroby tworzy lepszy nastrój i nadzieję. To zaś sprzyja leczeniu. Mówiąc o dobrych słowach nie mamy też na myśli mówienia nieprawdy… chodzi jedynie o wyrażanie faktów dobrymi słowami. O pewnych sprawach mówić trzeba. Chorobę należy też nazwać, ale można to zrobić w różny sposób.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here