Poczucie własnej wartości i obfitości, a czas

3

Dopóki nie będziesz cenić siebie,
nie będziesz cenić własnego czasu.

M. Scott Peck

Jestem przekonana, że w tym momencie już wszyscy rozumieją, że istotą zarządzania sobą w czasie nie są gadżety i najlepsze nawet narzędzia ale… charakter. Wszak nawet Zakładka SUKCES, która – regularnie stosowana – pomaga w osiągnięciu spełnienia w życiu, sama sprawy nie załatwi. Kalendarza także trzeba używać, dokonywać wpisów. W ogóle trzeba zmienić niektóre zachowania.
Dlatego po raz kolejny zajmę się charakterem w kontekście zarządzania sobą w czasie.

 

Pozwolę sobie zacząć od poczucia obfitości.

Trzeb je mieć, aby rozumieć w ogóle, że:

 

CZAS JEST, trzeba jedynie nauczyć się go mądrze zagospodarowywać. 

Ludzie z mentalnością braku, także i to dobro postrzegają jako deficytowe. Nie sądzę, aby zastanowili się jak odzyskać  tracony codziennie czas? Pytania jakie sobie zadają są raczej z gatunku: dlaczego tego czasu jest coraz mniej?  I raczej próbują ulżyć sobie, złagodzić objawy pośpiechu niż zająć się sobą w tym czasie.

Takie osoby bardzo często niepotrzebnie panikują, podnosząc poziom zarówno napięcia psychicznego jak i adrenaliny na niebezpieczną wysokość, co nie ułatwia im przecież pracy. Oczywiście mówią tez o tym, co jeszcze bardziej nakręca  całą sytuację. Różnie to werbalizują. Można jednak powiedzieć, że Nie zdążę – to motto takich ludzi.

 

Może nie wszyscy zdają sobie sprawę, jednak z barku poczucia obfitości często wynika również to, że ludzie nie biorą urlopu albo siedzą godzinami w pracy pilnując projektu i zajmując się sprawami, które spokojnie mogliby zostawić innym.
Dlaczego?
To proste: Kto mnie zastąpi? Nie poradzą sobie z tym sami. Beze mnie nie zdążymy. I tak dalej. To sposób myślenia takich osób. Nie wierzą w to, że inni mają wystarczająco dużo zasobów, aby uruchomić je w odpowiednim momencie. Ewidentny brak poczucia obfitości, ale i pokory. Wyraźnie widać tu także wpływ braku poczucia własnej wartości, które ego próbuje podświadomie windować w górne rejony.

 

No właśnie: poczucie własnej wartości.

Już nam się zaprezentowało. Często to ego podpowiada nam myśli o naszej niezastąpionej osobie i wynikającej z tego konieczności robienia czegoś samemu. Człowiek z poczuciem własnej wartości, raczej zbyt szybko może ufać ludziom i oddawać im pełną odpowiedzialność za różne sprawy niż odwrotnie.

 

Do czego jeszcze potrzebujemy poczucia własnej wartości?

Prze cały czas mówimy, że zarządzanie sobą w czasie to ciągłe dokonywanie wyborów. Często te wybory łączą się z odmawianiem innym ludziom wspólnego robienia różnych rzeczy czy nieprzyjmowania zadań, które nam podrzucają.  Potrzebna jest do tego asertywność.

 

Prawdziwa asertywność, ta bez podkładki z tupetu,
opiera się na poczuciu własnej wartości.

 

Również fakt posiadania własnego pomysłu na spędzenie życia,  prawa do dysponowania swoim czasem według własnego uznania jest ściśle związany z miłością dla siebie i właściwą troską, a także z poczuciem ważności.  Ktoś, kto go nie ma, nie ośmieli się podważać nawet w myślach ogólnie przyjętych w społeczeństwie czy jego środowisku sposobów spędzania czasu, czy w  ogóle – zachowania.

Trzeba potrafić powiedzieć szefowi, że chętnie pomożemy w projekcie o którym mówi, jednak niech wspólnie  z nami zadecyduje z czego, co teraz robimy, mielibyśmy zrezygnować.

Skończenie pracy o odpowiedniej porze, po to, by móc być (na przykład)  obecnym na występach dziecka czy towarzyszyć ważnej osobie w istotnych dla niej wydarzeniach także wymaga poczucia własnej wartości.

Również bliskim osobom trzeba umieć oznajmić, że nie dołączycie do jakiejś konkretnej formy rozrywki.

Odwagi wymaga często rozmowa w rodzinie na temat telewizora. Jeśli nie ma poczucia własnej wartości i silnie zakodowanego przekonania, że zasługuje się na miłość  i że na pewno jest się kochanym, to bardzo szybko można ulec dzieciom, a nawet partnerowi (partnerce) i pozwolić na przesiadywanie przy telewizorze, a nawet dołączyć do reszty.

Podobnie z innymi formami spędzania czasu.

 

Poczucie własnej wartości jest nam potrzebne do tego,
by wyjść z ćwiartki II i III i przejść od działań w ćwiartce IV.
Potrzebujemy jej także po to,
aby utrzymać się w tych właściwych proporcjach zachowania.

Co z tego, że wiemy czego chcemy, i nawet postanowimy tak postępować, jeśli w jakimś momencie zabraknie nam odwagi aby coś zrobić czy siły, żeby znieść coś innego?

 

Kalendarze są pełne pięknych celów, konkretnych zadań i całkowitej zmiany stylu życia na lepsze…
Tyle tylko, że czasami kończy się na kalendarzu.
Potrzeba charakteru, by wyjść z kalendarza!

 

Ostatnio w czasie rozmowy z Czytelnikami w przemiłej poznańskiej księgarni  ktoś powiedział, że pozbył się telewizora i teraz nie czuje się dobrze, kiedy nie orientuje się…  co powiedział jakiś polityk. Inni się dziwią. I cóż z tego? Jeśli mamy poczucie własnej wartości, nie przejmujemy się takim zdziwieniem.

 

Nie jestem aż tak ortodoksyjna. Mam telewizor i włączam go, choć bardzo wybiórczo. Orientuję się co się dzieje w polityce, choć też pewno nie wiem co zabawnego powiedział jakiś polityk. Jednak zupełnie się tym nie przejmuję. Wiem mnóstwo innych rzeczy i przeżywam wiele fantastycznych chwil, właśnie dlatego, że spędzam niewiele czasu przed telewizorem.

 

Poczucie własnej wartości jest bardzo potrzebne do właściwej troski o siebie, do zadbania o obszar, który Covey nazywa ostrzeniem piły, a co w Zakładce SUKCES mieści się pod różnymi hasłami i z założenia należy do spraw ważnych choć niepilnych.  Chodzi tu o autentyczną troskę o ciało, emocje, intelekt i ducha. Nikt nas nie zmusza do robienia pewnych rzeczy, nie wymaga tu od nas niczego. Jeśli tak jest, to musieliśmy wcześniej o to świadomie zadbać. I robimy to chętnie wtedy, kiedy kochamy siebie i chcemy tworzyć sobie możliwie najlepsze warunki do życia.

Osoba, która nie kocha siebie i nie ma poczucia własnej wartości nie będzie miała wystarczająco dużo siły, by powiedzieć nie pewnym sprawom i pewnym ludziom i wygospodarować czas na tak dla siebie. Nawet nie będzie miała takich pomysłów. Co najwyżej będzie cierpieć i odczuwać, że się poświęca i na tym budować swoje ego. Tak bowiem też można.

 

Poczucie własnej wartości pomaga również uwierzyć w to, że jesteśmy w stanie zapanować nad własnym życiem w wystarczającym stopniu, by czuć się szczęśliwymi ludźmi sukcesu.  Pozwala nam budować cele i wpisywać w kolejne dni roku zadania, których wykonanie będzie nas do nich przybliżać. A to przecież jest właśnie zarządzanie sobą w czasie.

 

ZADANIE:

Ostatni raz w cyklu Liczy się dzisiaj proszę:

Pracujmy nad własnym poczuciem wartości i nad poczuciem obfitości. Jak? Wiemy, choćby z poświęconych temu rozdziałów lub z e-booka  Żeby zrobić coś

 

 

3 KOMENTARZE

  1. “Również fakt posiadania własnego pomysłu na spędzenie życia, prawa do dysponowania swoim czasem według własnego uznania jest ściśle związany z miłością dla siebie i właściwą troską, a także z poczuciem ważności. Ktoś, kto go nie ma, nie ośmieli się podważać nawet w myślach ogólnie przyjętych w społeczeństwie czy jego środowisku sposobów spędzania czasu, czy w ogóle – zachowania.”

    Opiszę własny przypadek. Postawiłem sobie cel i żeby go osiągnąć potrzebowałem biegać częściej niż raz w tygodniu. Jest to pewien problem bo jak się pracuje, to w miesiącach późna jesień – zima – wczesna wiosna zwyczajnie nie ma słońca po powrocie do pracy ani przed (bo wschód jest około 7:00 a zachód około 16:00).
    Żeby więc nie zabierać czasu rodzinie – postanowiłem biegać tak np. o 23:00 a czasem nawet później. Ileż to się nasłuchałem od najbliższych jaki to jestem – co najmniej – lekkomyślny. Ileż to bandytów tylko czeka żeby mnie napaść po 23-ciej :)
    Uśmiecham się dziś na myśl wspominając to, ale wtedy irytowało mnie to myślenie, z którego wynikało że biegając po lesie zaraz mnie ktoś napadnie. I będzie wiedział jaką trasą własnie danego dnia pobiegnę. Nonsens – w dużym lesie nie ma bandytów o takich porach, to jak szukać dealera narkotyków w kole gospodyń wiejskich. Wytrzymałem napór szerokiej fali krytyki. Po jakimś czasie okazało się w rozmowie z koleżanką żony że jej mąż (niezależnie ode mnie) wpadł na identyczny pomysł i biega z czołówką po lesie. Pomogło, już nie byłem nienormalny.
    Czasem jest to bardzo trudne aby postawić na swoim, wiedząc że ma się cel. Przykre jest kiedy nawet bliscy nie rozumieją że facetowi biegającemu po nocy z latarką o coś jednak chodzi i może by się zastanowić o co, bo nie o to żeby spotykać w tym lesie dziki :)
    To co Pani Iwona pisze o pracy:

    Trzeba potrafić powiedzieć szefowi, że chętnie pomożemy w projekcie o którym mówi, jednak niech wspólnie z nami zadecyduje z czego, co teraz robimy, mielibyśmy zrezygnować.

    Skończenie pracy o odpowiedniej porze, po to, by móc być (na przykład) obecnym na występach dziecka czy towarzyszyć ważnej osobie w istotnych dla niej wydarzeniach także wymaga poczucia własnej wartości.

    jest trudne i chyba dużo trudniejsze niż mój przypadek z bieganiem. Dużo zależy też od kultury w firmie, od tego czy będzie się jedynym, który wyłamie się ze schematu.
    Ale zawsze jest taka możliwość – pracować naprawdę wydajnie i porozmawiać z szefem czy woli taką pracę czy taką jak innych.

    pozdrowienia

  2. JESTEM ŚWIEŻYNKĄ NA BLOGU. Próbuję się odnaleźć w tych wszystkich zasadach i poleceniach. Póki co, jestem na etapie czytania, czytania i robienia notatek. Kupiłam już książki, audiobooki i “faszeruję” się dobrym, motywującym słowem -zewsząd :-)) Ale już dzisiaj poczułam chęć podzielenia się zmianami, które zaszły w moim życiu. Mianowicie już pół roku temu wymówiliśmy z mężem umowę z telewizją. Postanowiliśmy, że odzyskane dzięki temu pieniądze przeznaczymy na książki. Martwiłam się o dzieci, jak to przyjmą. Zawsze jednak dużo z nimi rozmawialiśmy i po prostu zaraziliśmy ich chęcią zmiany a korzyści spodobały im się.
    Napiszę Wam, że uwielbiam dni w które razem z mężem czytamy książki- w ciszy, przy kominku. Dzieci, czasem z nudów, siadają obok i jakoś tak automatycznie, naśladując nas, biorą książki i przeglądają, czytają. Każdy ma prawo raz w miesiącu wybrać dla siebie książkę. To już prawie rytuał. Jeden syn raz uparł się by nie była to książka, ale karty star wars. Cóż…..czasem muszą być odstępstwa :-))) Nie jesteśmy politycznie uwstecznieni. Wiadomości można posłuchać w radio, jadąc samochodem. A i dumna jestem że w pracy mówią do mnie ” a !? ty to nie widziałaś, nie masz telewizji…….” No nie widziałam.:-))

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here