O uważności i innych pięknych sprawach

16

Chyba po raz pierwszy nie wiem  jak potraktować temat.  Nie wiedziałam nawet jak zacząć. Rozmowy Elżbiety i K&K wytworzyły piękny nastrój – dążenie w kierunku empatii, uważności, pełnego rozumienia drugiego człowieka i chęci słuchania go. Ba, Elżbieta sugeruje nawet, że najlepiej jest jak się „nie ma nic do powiedzenia”. No pięknie, choć… czy to sztuka milczeć, kiedy nie ma się faktycznie nic do powiedzenia? I co będzie potem, kiedy to już wysłuchany bezgranicznie i z pełnym oddaniem rozmówca skończy?

Mogłabym cieszyć się tym nastrojem spokojnie, gdyby nie to, iż obawiam się nieco, że wymagania w stosunku do człowieka nakładane w tych wypowiedziach są zbyt wielkie i chyba nie do końca potrzebne. A już na pewno nie zawsze – nie w każdej sytuacji.  Skłonna jestem raczej podzielać wątpliwości K&K niż iść śladem rozumienia Elżbiety… Mam wrażenie, że niektórzy podróżnicy ku doskonałości przesadzają nie tylko z aktualnymi możliwościami człowieka, ale również z jego dzisiejszą potrzebą.

Większość adeptów filozofii rozwoju potencjału człowieka znajduje się na poziomie, któremu daleko do ideału.

W każdym razie ja, świadomie pracując nad sobą – i ze sobą –  prawie 25 lat,  znajduję się na takim właśnie poziomie, zatem nie śmiem wymagać  spraw nadzwyczajnych od tych, którym podpowiadam drogę do większego wykorzystania własnych możliwości. Mam też wrażenie, że w niektórych formach drogi do rozwoju dźwięczy wschodni dzwonek mistrzów Zen, mnichów buddyjskich czy zwolenników nirwany, nieprzyzwyczajania się do niczego,nieobecność  jakiegokolwiek  osądu,  i obecność wszechogarniającej względności oraz nieskończonej ilości czasu na rozwój. Mówimy o jakimś absolutnym ideale pozbawionym emocji, wypełnionym miłością agape dla każdego, niemal pozbawionym własnych pragnień i nastawionym jedynie na odbiór drugiego człowieka.   Z drugiej strony – dajemy całkowite prawo innym ludziom – nie tylko do mówienia ale także do niepotrzebnego błądzenia –  podczas, gdy czasem jedno nasze słowo może sprowadzić ich na właściwą drogę.

Słuchanie jest ważne, bardzo ważne. Nie jest to jednak cel sam w sobie.  Celem jest komunikacja, porozumienie, WZAJEMNA satysfakcja ze związku, współdziałanie  i współpraca, a nie permanentna uważność każdej ze stron.

Nie można też słuchać z empatią człowieka zawsze, wszędzie i… każdego. Nie ma nawet takiej potrzeby. Bylibyśmy może niezwykle szczęśliwi (choć pozwolę sobie w to wątpić), ale wciąż mieszkalibyśmy w jaskiniach, gdyby każda rozmowa była uważnym słuchaniem drugiego człowieka.

Uważność dla ludzi nie polega na  tym, że się ich słucha, ale także na tym, że się ich… zna i … kocha czy chociaż lubi i dobrze życzy. Czasami uważność polega na tym, że nie pozwala się dalej mówić. Tak, właśnie tak. Ponadto owa uważność dla jednej osoby nie może też odbierać należnej uwagi innym osobom.

Blisko mi jest bardzo do K&K , kiedy mówi, że trzeba wyczuwać, co jest najlepsze dla danej osoby w danej sytuacji. Ale pragnę jeszcze dodać, że w tym wszystkim jesteśmy również my sami… I dla nas to także ma być dobre.

Komunikacja jest właśnie po to, by wszystkim było lepiej.

Piszę ten tekst, by nadać znamiona realności naszemu rozwojowi, byśmy nie wymagali od siebie więcej niż naprawdę możemy dać. Wystarczy, że będziemy pracować z przyjemnością w kierunku coraz lepszego  funkcjonowania w każdej sferze naszego życia.  Fascynacja jednej osoby jakimś zagadnieniem, często powstałym w wyniku jej specyficznych potrzeb, czy okresu w jakim się znajduje, nie może narzucać nam poziomu naszych starań.  I na pewno nie może rodzić w nas wrażenia, że pozostajemy gdzieś w tyle…

Uświadomiona, skuteczna komunikacja to wciąż powiększająca się świadomość siebie i innych, to otwarcie na własne potrzeby i te, które mają inni oraz budowanie w sobie dróg i sposobów do pełnego odbierania innych ludzi i wyrażania siebie.

Takiej komunikacji będziemy uczyć się 27 listopada. Niczego więcej… Ale i nie miej.

P.S. Mamy jeszcze cztery miejsca, zatem proszę je rezerwować dokonując wpłaty, upewniając się przedtem czy jest to jeszcze aktualne.

A słowo “uważność” piszę kursywą, ponieważ chyba w ogóle nie mamy jeszcze oficjalnie takiego słowa

16 KOMENTARZE

  1. Wyrażanie siebie….uwaga na to to w jaki sposób się porozumiewami jest istotna…jednak człowiek jest ,,sumą sprzeczności” stąd wysyłane komunikaty…czy odczytywane zawsze zalezeć będą od ładunku emocjalnego rozmówcu i odbiorcy……oraz zaufania:)Pozdrawiam:0

  2. A jednak uważność jest dobra. Nie mogę nic za to, kto jak odczytuje moje intencje, zamiast widzieć tylko to co jest. Tylko to co jest.
    Nic więcej . I to właśnie daje gwarancję dobrej komunikacji.
    Jakże często jest zupełnie inaczej:)))

  3. A gdyby tak uważność odnieść do trzymania strumienia energii na
    wyeliminowaniu,począwszy od siebie,blokad dobrej komunikacji.
    W moim przypadku byłoby to chyba wyeliminowanie pytania co robisz,gdzie jesteś,które są przez adresatów -to bliscy do których dzwonię odbierane jak niemalże szpiegowanie.Może będzie to 
    co ciekawego u ciebie lub zwyczajnie co u ciebie.
    Ja z kolei całkowicie się blokuję ,gdy słyszę bo ty myślisz…i tu imputowanie mi tego,co nigdy nie pokrywa się z tak ujętym faktem.

    Miałabym sporo przykładów z zakresu nastrojów,które w porę odczytane
    i potraktowane z uśmiechem ,humorem lub empatycznie,a nie typową blokadą-co ty znowu,zależy co dla kogo ,kolejna uważość,mogłaby przegonić focha.
    Jeżeli miałoby taką moc to niech będzie to kod,uważność czy pstryk.
    Serdeczności

  4. Ten pstryk nawet mi się spodobał. A może puść tego focha. Skojarzyłam ten pstryk z kluczem, z kluczem do akceptacji i tolerancji, o której tak pięknie Pani Iwona pisze w swojej książce. A od akceptacji taka prosta droga do miłości.Najpierw empatia i miłość do siebie oczywiście
    I późnej to już – “miłość Ci wszystko wybaczy…..” za Ordonówną zaśpiewam. Czyli pełnia szczęścia i radości.Przecież o to chodzi.

  5. Jeszcze odniosę się do opisu pewnych naleciałości w filozofiach rozwojowych anektowanych z innych wierzeń i kultur,
    ja też miałam takie fascynacje teraz jednak biorę pewne rzeczy pod uwagę lecz tak jak pani Iwona uważam ,że wszechobecna tolerancja, brak osądu to kolejna skrajność a te udeżają życiowym rikoszetem.
    Tem ,który sam jest Miłością pokazywał,chwalił i wzywał do współpracy tych ,którzy również kierowali się miłością ,teaz może wystarczyłaby życzliwość ,błądzących upominał,przewrotnych natomiast demaskował.,ratował przed rozpaczą tych którzy odkyli przykrą prawdę o sobie .Co by dał brak osądu i tolerancja.Pozdrawiam

  6. Nie mam zdanie na temat tych innych. Ja poprostu reprezentuję siebie.
    Dla mnie w komunikacji ważne jest mówienie komunikatem od “ja”
    Wtedy biorę odpowiedzialność za siebie.Tak jest dla mnie właściwie.
    Wyraźną barierą w komunikacji u mnie jest decydowanie za innych.
    Np. moralizowanie, doradzanie,osądzanie, logiczne argumenty,
    Nie wiem kto jest Miłością i nie interesuje mnie to.
    Nie zajmuję się tymi innymi, bo oni się sobą zajmą najlepiej jak potrafią. Jeżeli będą potrzebowali pomocy, poproszą.
    Jeżeli mam kontakt ze sobą, to mogę dać empatię i czekam na informację zwrotną. Wzajemność i wymiana więc odpowiada mi bardzo.

  7. W komunikacji powinno być autentyczne spotkanie…..Ja i Ty…….a co do osądzania to byłabym ostrożna…lepsze jest spostrzeganie ….i …dzielenie się swoimi spostrzeżenimi np. z osobą ,której one dotyczą………..Osądzanie….może doprowadzić do zgrzytów i zakłóceń w przekazie…poza tym jest krzywdzące…zwłaszcza jak jest bezpodstawne……no i warto pamiętać…,że komunikacja może być wykorzystana w manipulacji…..więc ZAUFANIE !!!! to gwarancja…….dobrych relacji…..POZDRAWIAM .

  8. Pani Iwono, czuję się zdegustowana tym co o sobie tutaj przeczytałam.
    Zauważyłam dużo interpretacji i to mnie niepokoi.
    Odechciało mi się mówić, pisać o tym co czuję. Nie widzę tutaj przestrzeni do takich postaw jak moja. Nie chcę być oceniana.
    Nie lubię tego .

  9. Droga Pani Elżbieto,
    Nie mogę zapobiec Pani odczuciom, jak sama Pani wie i wspomina o tym w różnych wpisach to w dużym stopniu zależy od odbiorcy świata. I choć ja sama nie zobaczyłam w tym “co sobie tutaj przeczytałam” najmniejszego powodu do degustacji, szanuje Pani uczucia. Więcej… cieszę się. Cieszę się, bo okazuje się, że i w Pani są reakcje charakterystyczne dla zwykłego człowieka (nie anioła, nie Mistrza i nie proroka).
    Przestrzeń dla Pani postawy jest, o czym najlepiej świadczą właśnie odniesienia do Pani wypowiedzi. Jest też przestrzeń dla postaw innych (w tym mojej). Tolerancja nie polega na tym, ze zgadzamy się ze wszystkim, co mówią inni, ale na tym, że dajemy im prawo do tego, by mieli takie właśnie zdanie. Dawanie prawa do własnego zdania nie oznacza jednak, że nie będziemy próbowali zachęcać ludzi do podążania w kierunku myślenia, o którym sądzimy, że jest lepsze, właściwsze czy dające większą szansę na skuteczne działanie i szczęście. Jaki wyglądałby świat gdyby każdy mówił swoje, a nikt inny nie odnosiłby się do tego, nie korygował, nie wskazywał lepszego dla nas podejścia?
    My nie mówimy obok siebie, ale do siebie nawzajem.
    Jestem doradcą wspierającym rozwój ludzi Pani Elżbieto i dlatego przekazuję pomysły na lepsze życie, nawet wtedy, kiedy nikt mnie o to nie prosi.
    Fakt wejścia na te stronę jest aktem otwarcia ludzi na rady, życzliwe interpretacje i oceny przydatności różnych zachowań.
    Nie jest to możliwe bez pewnego (życzliwego) osądu tego, co mówią inni czy jak postępują inni. Wiem też, że nie każdy nawet wie, że możliwa jest pomoc, że można o nią poprosić, że są tacy co nie poproszą, i tacy, co sadzą, że u nich wszystko jest w porządku, choć toną w desperacji, a nasza “pomoc” może przywrócić im szczęście.

    Bardzo sobie cenię Pani wypowiedzi, bo pokazują inną niż moja drogę, ale póki co nie zachęciła mnie Pani, by na nią wejść. Czasami jest tak, że droga właściwa dla jednego człowieka, dla innych nie jest dobra. Ja wiem, które dla mnie nie są właściwe. Swoją zaś propozycję staram się formułować tak, by była dobra dla jak największego grona ludzi.

    Kochani
    Jest tu miejsce dla wszystkich… otwartych, serdecznych, życzliwych i chcących lepszego świata ludzi. To nie ma znaczenia (Pani Halino nie każdy ma obowiązek wiedzieć Kto jest Miłością)jaki rodzaj wiary kto reprezentuje, jakiej jest religii czy filozofii. Pozdrawiam bardzo ciepło i serdecznie i dziękuje za Wasze wpisy.

  10. Teraz zobaczyłam rzeczywistość. Dziękuję bardzo. Jestem wdzięczna.
    Jakość mojego życia wzrasta dzięki pozytywnemu myśleniu, obfitości, spójności, hołdowaniu zasdzie wygrana-wygrana . Wspaniałe hasła ale ja inaczej to widzę. Dziękuje Bogu że jestem wolna i mogę wybierać i iść własną drogą w zgodzie ze sobą z tym co we mnie:)))

    • I o to właśnie chodzi! O znalezienie swojej drogi. Pani droga z pewnością jest dla Pani właściwa. Myślę, że robi Pani wiele dobrego w czasie jej odbywania. Wiem to zresztą, wszak znamy się nie tylko z bloga. Serdeczności i dobrej podróży.

  11. Witam
    Zostałam przywołana do odpowiedzi.Dałam przykład z mojej przestrzeni ,moich wierzeń ,które podziela znakomita większość naszego
    narodu ,podając przykład może chciałam bardziej skonkrertyzować dyskusję lecz nikogo do niczego nie zobowiązywać,przepraszam jeśli kogoś uraziłam
    Zyczę dobrych spotkań i świąt

  12. Nie sądzę Pani Halino żeby mogło to kogoś urazić. :) Miłość urazić nie może. Moją intencją było jedynie wskazanie, że nie każdy nawet mógł zrozumieć Kogo Pani przywoływała. Ja akurat zrozumiałam, ale mam prawo sądzić na podstawie wpisów, że nie wszyscy to zrozumieli.

    Niestety powoływanie się na Chrystusa dyskusji nie konkretyzuje; przeciwnie – często ludzi od konkretu oddala i przenosi w świat idei, symboli i niedościgłego ideału. Sama powołuje się na słowa z Pisma Świętego i słowa różnych Mędrców, ale chciałabym byśmy nie gubili w tym naszej własnej perspektywy człowieka.

  13. Pani Iwono,tak jest na pewno,ale to postępowanie to dla mnie wzór,który ujawniłam w kwestii osądu .Myślę że może być szkodliwe uwalnianie się od niego,chyba że uświadamiamy sobie jego nadmiar jako swoją wadę,niemniej takie też bywa ocenianie innych bez 
    owej życzliwości,delikatności ,brania pod uwagę uczuć osoby ,której zwracamy uwagę ,w szczególności dotyczy to dzieci.
    Tym się obecnie kieruję,nie zawsze jednak wychodzi mi komunikat
    ja sądzę ,uważam…i to ty…niekiedy zawraca mnie na tory komunikacji,ktrej nie lubię w swoim wydaniu.
    Zdarzyło mi się też zdemaskować przewrotność ,w związku z pracą,ale nie najlepiej na tym wyszłam.Szczęśliwie od dawna nie było już podobnych sytuacji w moim życiu.Pozdrawiam

  14. Witam wszystkich :)
    DZIĘKUJĘ ZA TĄ STRONĘ!!!

    Ja szukam…szukam siebie w tym świecie. Chcę nauczyć się “UWAŻAĆ”…

    pozdrawiam i Szczęśliwego Nowego Roku życzę!!!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here