Najlepsza wersja siebie

9


Bądź najlepszą z możliwych wersją siebie.

 

Te słowa z ładnym tłem umieściłam dziś na ścianie swojego profilu na Facebooku. Jakieś 30 osób dało znać, że to lubi… a motto wisi może dwie godziny.

 

O czym to świadczy? No o tym właśnie, że chcemy być najlepsi, jacy być możemy, że chcemy w pełni wykorzystać to, co dostaliśmy przychodząc na świat i wzbogacić o to, co daje nam społeczeństwo, otaczająca nas rzeczywistość.

Cieszy mnie to, bo potwierdza prawdę, którą znam od lat – w którą nie wszyscy jeszcze wierzą – że człowiek ma pragnienie realizacji tego potencjału, że go czuje.

 

Zwierzę rozwija się instynktownie i w zgodzie z wdrukowanym schematem.
Człowiek ma w sobie wiele różnych talentów i możliwości i od niego zależy to,
jaki  wzór stworzy starając się harmonijnie rozwijać.

 

Bywa tak, że wie się od zawsze co chciałoby się robić i jak żyć, ale jest i tak, że przebudzenie następuje w wieku 33 lat, 43, 53 albo i 93. Każdy wiek jest dobry…

Pięknie mówi o tym przypowieść o robotnikach w winnicy  (Mt 20;1-16) Nie jest ważne, kiedy zaczniesz – zapłata będzie taka sama. Nie jest to łatwo zrozumieć kierując się współczesnymi prawami biznesu i myślę nawet, że nie należy tu patrzeć jedynie na gospodarza, który jednakowo nagradza wszystkich, ale trzeba popatrzeć na to, co samemu się dostaje.

Pamiętam, że jako logicznie myśląca nastolatka buntowałam się przeciwko wnioskom z tej przypowieści płynącym, potem nawet mówiłam, że właśnie takie fragmenty Pisma Świętego pozwalają ludziom porównywać nauki Jezusa do… o matko… komunizmu. Dziś rozumiem to inaczej. Gospodarz reprezentuje oczywiście sprawiedliwość ponad sensem. Sprawiedliwość uniwersalną. Niezależnie od zapłaty od Boga, już za życia otrzymujemy zapłatę, wszyscy taką samą – radość, rozpierające poczucie, że życie jest piękne i że wykorzystuje się to, co ono daje w najpiękniejszy i najpełniejszy sposób. I już dla samego tego uczucia warto się sobą lepiej zająć.

 

Jedna z moich koleżanek napisała jako odpowiedź na to hasło: Już jestem. Ona tak, znam ją i wiem jak bardzo dba o własny rozwój, jak inwestuje w to, aby Jej ciało, emocje, intelekt i duch rozwijały się harmonijnie. Podziwiam czasem jej wytrwałość w realizowaniu kolejnych celów i to, jak spełnia swoje marzenia. Ona tak, ona jest swoją najlepszą wersją w danym momencie.

 

Wielu ludzi jednak z braku wiedzy na ten temat, albo ze zbytniego przywiązania do komfortu, jaki daje im obecne zachowanie albo z obawy, jak będzie wyglądało życie, kiedy zdecydują się na zmianę… czy będzie dalej tak wygodnie… nie wykorzystuje swojego potencjału…
Tych szczególnie pragnę zachęcić, by spróbowali świadomie i konsekwentnie dążyć do stawania się coraz lepszym i coraz szczęśliwszym.

 

Myślę, że każdy, kto czyta mojego bloga, ma taką ochotę. Jestem przekonana, że już sporo udało się Państwu osiągnąć. Może nawet w ostatnim czasie.  Ale jest tyle innych osób, których warto namawiać do tego, co codziennie zrobili coś dla siebie, dla innych, dla świata?

 

 

ZADANIE:

  • Co udało mi się zmienić w ostatnich miesiącach? Co osiągnęłam? Co osiągnąłem?
    Nad czym wciąż pracuję?
  • Proszę wypisać 5 rzeczy, które inni, bliscy ludzie, gdyby mogli, pewno zmienili by u Was.

 

A to do posłuchania. Dzisiaj odkryte!

vhttp://youtu.be/dfUnp5M6lUU

 

 

 

 

9 KOMENTARZE

  1. Dziękuję za bardzo dobry tekst, czytając go czuję że płynie z serca…. zresztą jak wszystkie:) Czasami żałuję, że mam tak mało czasu na wracanie do wpisów od stycznia. Pamięć jest ulotna, ale często przerabiam je jeszcze raz. U mnie są zmiany. Jeszcze nie wszystkie uporządkowane ale wychodzę ze strefy komfortu. Nowe cele, nowa świadomość. Trochę to kosztuje bo wpływa to na rodzinę. Angażuję się w końcu w nowe obszary, ale staram się oswajać ich więc podsyłam link do tego bloga, fragmenty tekstu. Rozdałam kalendarze i mówię o świadomym zarządzaniu czasem i sobą. ASDIMO stał się częścią moich spotkań. Mówię o produktach a potem z pasją mówię o ASDIMO. Słuchają i zaglądają. Stałam się więc waszym przedstawicielem handlowym:) A rodzina to wolałaby żebym się nie zmieniała bo byłam częściej w domu:)

  2. Już wspominałam, że moja choroba była ‘przyczynkiem’ do zmiany samej siebie. Powiem nieskromnie jestem z siebie dumna, że tak psychicznie sobie z nią poradziłam. Potrafiłam wziąć pod kontrolę swój strach. Jeśli nawet pod względem zawodowym jest to czas stracony, to nie jest czas stracony dla mnie. Odkrycie, otworzenie się na radość. Zrozumienie, że nawet jeśli nie mogę zmienić faktów w swoim życiu, to ja kształtuję myślenie o faktach. Odkrycie, że szczęścia i radości szukać w sobie, a nie poza sobą. Cała taka świadomość samej siebie. Jeśli wziąć pod uwagę to o czym pisałam, to ta choroba była po coś.
    Czuję, że jestem o wiele lepszą wersją siebie niż ta sprzed choroby. O niebo lepszą. Czy najlepszą? To chyba NIE. Jest jeszcze kilka rzeczy, aby popracować nad nimi. A jeśli bym powiedziała, że najlepszą, to mogłabym ‘usiąść na laurach’ i nie pracować nad sobą ;). A tak chociażby wiem, że chcę rozwijać się swojej pasji czyli fotografowaniu. :)
    I bardzo bym chciała przekazać ludziom taką wiedzę, energię, żeby potrafili tak się otworzyć na radość pomimo czasami trudnych przeżyć.
    Pozdrawiam serdecznie
    Justyna

  3. Jeszcze może dodam jedno zdanie: jeśli Bóg zesłał ma mnie taką chorobę (w czasie swojego chorowania nie uważałam tego za karę, czy za niesprawiedliwy los), to myślę, że dobrze realizowałam plan. :)
    I tak jak pisze Pani Iwona nagrodą jest: “radość, rozpierające poczucie, że życie jest piękne i że wykorzystuje się to, co ono daje w najpiękniejszy i najpełniejszy sposób. I już dla samego tego uczucia warto się sobą lepiej zająć.”
    Justyna

  4. Bardzo dziękuję za wszystkie wpisy. Są piękne. Jak bardzo zyskuje ten blog dzięki Państwa wypowiedziom. :))

  5. Kilka razy w zyciu słyszałam to zdanie. Odbijało sie ode mnie jak od ściany. Dzisiaj rozumiem że najlepsza wersja siebie wyraża się w ilości czynionego dobra. Trzeba słuchać siebie i robić jak najwięcej dobrego. Nie zmarnować żadnej szansy. Powodzenia w dążeniu do perfekcji. Ja właśnie zaczęłam o nią walczyć.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here