Nadzieja w edukacji

0

Kocham to, co robię. Uwielbiam prowadzić zajęcia, lubię pisać, znakomicie czuję się, kiedy czytając poznaję nowe treści. Nawet podróżować pociągiem lubię – zwłaszcza wtedy, kiedy mogę się zagłębić w lekturę. Ostatnio jednak mam tego chyba w lekkim nadmiarze… Podróżuję niemal co drugi dzień, przygotowuję się do szkoleń, piszę książeczkę , „Jak mówić żeby nas słuchano”, artykuł dla pisma naukowego, krótsze artykuły dla kilku różnych periodyków i do tego co chwila odwiedzam (zgodnie z planem) kolejnego lekarza … uff… Nie dlatego nie piszę, że nie mam o czym, że nic się nie dzieje, tylko dlatego właśnie, że dzieje się tak wiele. Dziś wreszcie postanowiłam zostawić wszystko inne i podzielić się doświadczeniem z ostatnich dni.
Byłam na XVI Forum Gospodarczym w Toruniu, które odbywało się pod hasłem Polska 20 lat po obradach Okrągłego Stołu i 5 lat po wejściu do Unii Europejskiej. Cieszę się, że się tam znalazłam, mimo że nie jestem entuzjastką wielkich konferencji, w których kilka osób coś powie, inni wysłuchają i… nic się potem nie dzieje. Oczywiście spotkania te służą zapewne kuluarowej wymianie poglądów i… wizytówek. Dlaczego zatem pojechałam? I dlaczego się cieszę. Pojechałam, by podzielić się przemyśleniami na temat wartości w edukacji i niejako systemowego spójnego podejścia do oświaty, które to mogłoby znakomicie przyczynić się do lepszego funkcjonowania tak gospodarczego jak i w zakresie innych dziedzin życia. Ostatecznie tej części konferencji nie było. Z czego się zatem cieszę?
Spotkanie było dla mnie pewnym odreagowaniem tego, co słyszę ilekroć włączę telewizor, a także tego, o czym mówią niektórzy spotykani przeze mnie ludzie. To tak jakby w Toruniu we Dworze Artusa, a potem w salach hotelu Filmar zagościła jakaś inna, lepsza rzeczywistość, albo jakby ludzie, którzy ją relacjonowali stali się bardziej przyjacielscy, optymistycznie nastawieni i zadowoleni z Polski. Przy jednym stole politycy PO, PSL, SLD i PiS, menedżerowie konkurujących czasem ze sobą firm jednakowo pozytywnie wypowiadali się o zmianach zachodzących w Polsce. Widząc braki i to, co trzeba robić, aby działo się jeszcze lepiej, nie narzekali, nie potępiali i nie mieli do siebie nawzajem pretensji…
Główne braki zazwyczaj widziano w… naszej mentalności, w zachowaniu Polaków. Nie zdziwiło mnie to, sama uważam, że mentalność – to nasze największe wyzwanie. Kilkakrotnie padało na sali stwierdzenie, że tego nie zmienią żadne zarządzenia czy regulacje rządowe. Z tym akurat nie do końca się zgadzam, albowiem to od takich ruchów zależy w znacznym stopniu to, co dzieje się w oświacie, jak pracują szkoły. Od tego zaś jak one pracują, zależeć może w dużym stopniu świadomość Polaków.
Mowiono, że młodzi Polacy są znakomicie wykształceni merytorycznie na tle Europejczyków ale… gorzej sobie radzą ze współpracą i organizacją, że nie jesteśmy w pracy specjalnie dokładni i pracowici; mamy też tendencje do narzekania i jakby głód wolności… bez odpowiedzialności.
A przecież to wszystko to sprawa wartości, wychowywania ludzi tak, by w dorosłym życiu wybierali właściwe zachowania. To także dawanie samemu wzoru i przykładu.
I o tym można było mówić i radzić na sesji społeczno-politycznej poświęconej wyzwaniom współczesnego konserwatyzmu. Jednak sesja się nie odbyła. Powody? Organizacyjne. Nie odbyło się tak naprawdę to, co jest – jak się okazuje – najistotniejsze.
Cóż, myślę sobie, że odczujemy zmiany, kiedy wreszcie ludzie odpowiedzialni za gospodarkę, naprawdę zrozumieją, że jej stan i kondycja państwa zależy od edukacji. I przejmą za nią współodpowiedzialność.

P.S. Mieszkańców Trójmiasta zapraszam do Uzdrowiska GWP w Sopocie przy ulicy Bema. O 18 będę miała tam spotkanie autorskie i wykład „Sukces to nie przypadek”

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here