Dzień Dobrego Słowa czerwiec 2016

0

dzieńdobregosłowa_megafonz motylamiPowiedz to dobrym słowem

 

tytuł książki Iwony Majewskiej-Opiełki

 

 

13 dzień każdego miesiąca to data, która sprawia, że bez względu na to mam czy nie wenę, ile mam czasu i jak się czuję, piszę coś o wadze słów, o ich roli i wpływie na nasze życie. To już nawyk. Nie mogłabym się chyba dobrze czuć i normalnie funkcjonować tego dnia, gdybym nie podzieliła się z Czytelnikami mojego bloga i Znajomymi z Facebooka kolejną refleksją na temat używania dobrych słów. Moim nawykiem jest również osobista dbałość o język. Rzadko zdarzają mi się słowa o zabarwieniu negatywnym… tylko wtedy, kiedy są to jedyne właściwe w danym momencie słowa.

 

Dobre słowa, to bowiem nie tylko słowa o zabarwieniu pozytywnym,
ale właściwe dla danego przekazu, dla skutku jaki chcemy osiągnąć.

 

Słowa są podstawową częścią komunikacji, ta zaś jest po to, aby skutecznie łączyć nas ze światem, ułatwiać rozumienie innych, wyrażenie siebie i współdziałanie.

 

Słowa pozwalają również właściwie tłumaczyć świat samym sobie.
To za ich sprawą może nam się zmienić nastawienie do wielu spraw, nawet do nas samych.

 

Nie wiem czy to moje wrażenie czy może naprawdę twórcy reklam coraz bardziej dbają o przesłanie przekazów informacyjnych. Wśród wielu takich, co wyglądają  jakby były przygotowane przez wyznawców logodydaktyki, czyli mojej koncepcji wspierania rozwoju osobistego, podoba mi się zwłaszcza reklama ING Banku z udziałem Olgi Frycz uczącej wręcz jak jedno słowo może zmienić nie tylko postrzeganie równych sytuacji, ale nastrój. Tym słowem jest  właściwie użyty zaimek dzierżawczy – mój.

 

To słowo wiele zmienia. Jeśli coś jest moje staje się przez to bliższe,  bardziej się z tym łączę.  Dlatego albo mi się lepiej podoba, ale zwiększa mi się  odpowiedzialność za to, co się w tym czymś dzieje, albo powoduje, że zaczynam wręcz inaczej działać.

W tej reklamie młoda kobieta budzi się i od rana nie jest zachwycona życiem. Budzi ją budzik, który czasem brzmi jak pies, pod drodze spotyka starszych mężczyzn, jakichś sprzedawców, pracuje nad projektami… wszystko raczej mechanicznie i bez radości.  A potem mówi: Zacznijmy jeszcze raz. W tej drugiej wypowiedzi mówi mój pies i natychmiast się uśmiecha i przytula budzące ją zwierzę, wśród starszych panów jest szef wszystkich dziadkówjej dziadek. Sformułowanie mój dziadek również wywołuje uśmiech i ciepłe powitanie. Dalej jest mój sprzedawca, u którego kupuje jakiś owoc, moja praca, moje projekty, które wydają się sprawiać więcej przyjemności niż te niczyje. I wreszcie wychodzi  po pracy z przyjaciółmi. Idę w moje miasto… mówi.  Druga część reklamy jest cieplejsza, radośniejsza, bardziej energetyczna.  W tym wypadku chodzi o reklamę banku, mojego banku. A gdyby pamiętać o tym, kiedy mówimy o dzieciach, klientach, sąsiadach,  rodakach…gdyby tak mówić mój kraj, a nie ten kraj.?

 

Piszę to następnego dnia po pierwszym meczu polskiego zespołu na Mistrzostwach Europy w piłce nożnej. Nasi wygrali. Wszyscy czuliśmy wczoraj, że to nasza drużyna, może zwiększyły się nawet patriotyczne uczucia. Tak, kiedy wszystko się dobrze dzieje, wówczas te zaimki w wyrażeniach nasz kraj, moja córka, mój ojciec czy mój rodak jakoś łatwiej dociera do naszej świadomości.  To emocje powodują, że chcemy się identyfikować z tymi osobami czy sytuacjami. Można jednak działać odwrotnie: za sprawą odpowiedniego  zwiększać poczucie wspólnoty i identyfikowania się także wtedy, kiedy  nie wszystko jest piękne i… w ogóle nie jest łatwo.

Poćwiczmy przynajmniej dzisiaj!

 

 

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here