Dzień Dobrego Słowa

4

wulgaryzmy_w_ramceNiektórzy ludzie myślą, że luksus jest przeciwieństwem biedy.
Nie jest. Jest przeciwieństwem wulgarności.

Coco Chanel

Jak co miesiąc będę dziś pisać na temat świadomego podejścia do języka jakiego używamy, tak w rozmowie jak i na piśmie. Za motto mogłoby posłużyć znalezione na Facebooku zdanie: Wulgaryzmy nie są konieczne, aby wyrazić swoje uczucia, pragnienia, poglądy… gdyby nie fakt, że i ono nie jest stworzone według zasad używania języka pozytywnego.
Nie ma tutaj po prawdzie słów o negatywnym emocjonalnym zakresie, jednakże sformułowanie nie są konieczne podświadomość odczytuje bez słowa nie, czyli faktycznie przyjmuje, że jest to konieczne. Ponadto wyraz konieczne został zaznaczony na czerwono, jako centralny.
Ciekawe kto to pisał: czy ktoś, komu przyświecała pozytywna idea lecz nie miał niezbędnej do właściwego wykonania tego hasła wiedzy, czy wprost przeciwnie – ktoś, kto sobie tak zażartował lub wyraził swoje poglądy, zupełnie przeciwne do treści tego zdania. Pozostanie to pewno tajemnicą. Ja jednak pozwalam sobie przekazać pewną wiedzę po to, aby mówić i pisać tak, żeby słowa i wyrażenia wspierały nasze faktyczne cele.
Jeśli chcemy aby język pełnił rolę podświadomego czynnika motywującego we właściwym kierunku, lepiej jest napisać to zdanie w sposób następujący:

Swoje uczucia, pragnienia i poglądy można wyrażać bez wulgaryzmów.

A gdybyśmy chcieli coś podkreślić, jakieś słowo specjalnie wyróżnić, to proponuję MOŻNA.

Ciekawe, że w komentarzach pod tym hasłem pojawiły się głosy broniące jednak wypowiadania się przy pomocy wulgaryzmów. Mów za siebie, ktoś napisał. Rozumiem, iż osoba ta sądzi, że nie jest to możliwe, aby wyrażać się precyzyjnie i ekspresyjnie bez użycia wulgaryzmów. Sama znam ludzi, którzy sądzą, że nie ma w tym niczego niestosownego, że to tylko słowa i że dodatkowo pozwalają na pełniejsze wyrażenie uczuć. Niektórzy ludzie, którzy tak sadzili, dziś porozumiewają się pozytywnym językiem i nikt nie sądzi, iż stracili na ekspresji, a oni sami lepiej się z tym czują.

 

Nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego,
jak takie wyrażenia zamulają nasz umysł i obniżają nastrój,
zabierają energię, jak ładują nas mniej lub bardziej uświadamiana agresją.
A przecież z tym napięciem trzeba będzie potem coś zrobić.

 

Sama posługiwałam się kiedyś takim językiem. Wydawało mi się to zabawne, pełne ekspresji a ponadto traktowałam to jako rodzaj szyfru pomiędzy bliskimi sobie osobami, coś co nas łączy. Nie użyłabym wszak tego rodzaju ekspresji w stosunku do kogoś kogo nie znam.
Proszę, zastanówcie się Kochani, czy to nie jest również rodzaj biletu wstępu do jakiejś grupy, jakiegoś towarzystwa?
Piękna młoda kobieta używająca wulgaryzmów powiedziała mi nawet: to jak ja będę rozmawiać z moimi znajomymi? Wszyscy tak mówią. Jednak przestał posługiwać się tymi niechlujnymi uproszczeniami i… rozmawia. Znajomi po okresie szoku, zaczynają się raczej do niej dostosowywać. A to dlatego, że w gruncie rzeczy, każdy z nas doskonale wie w swoim sumieniu, że to nie jest dobry sposób mówienia.
Nie twierdzę, że nie można nigdy użyć takiego słowa. Można, ale niech będzie to wyjątek… Wtedy naprawdę może coś podkreślić. Pomyślmy o pięknym języku jak o luksusie.
Zatem dziś dzień dobrego słowa. Może dla niektórych będzie to pierwszy dzień porozumiewania się bez wulgaryzmów. A ktoś, kto postępuje tak od dawna, może niech przyklei na swojej ścianie na Facebooku albo w inny sposób rozpowszechni to hasło…

wulgaryzmy_w_ramce

 

 

Zmieniajmy świat! Słowa są istotną częścią tej zmiany.

 

 

4 KOMENTARZE

  1. To prawda, że w każdym gronie znajomych znajdziemy powtarzające sie słowa lub zdania, które mają nas, w naszym przekonaniu odróżniać od pozostałych.
    Pracując w pewnej firmie, w której przeważają mężczyźni – inżynierowie, ludzie wykształceni posługują się przekleństwami w charakterze interpunktora. Słowo, które brzmi po łacinie curva jest już normą. Zaobserwowałam, że kobiety, które również są inżynierami, czują się nie pewnie na swoim stanowisku pracy, ponieważ przeważająca ilość osób pracująca w tej firmie to mężczyźni, którzy raczej nie traktują kobiet poważnie. Kobiety, aby podkreślić swoją pozycję sięgają po to lapidarne słowo, które w ich przekonaniu mają je wzmonić i wyłonić przed szereg. Zaobserwowałam, że większość mężczyzn, która używa przekleństw to osoby posiadające rodziny. Być może dla nich miejsce pracy to odreagowanie, ponieważ mężczyźni wkładają całą swoją energię w pracę jaka wykonują, a wracając do domu pragną odpoczynku i relaksie, a w domu czeka na nich żona z dziećmi. Rodzina oczekuje zainteresowania. Z dziecmi trzeba się pobawić, odrobic lekcje – następny obowiązek, żona w tym czasie zajmuje się innymi sprawami, przeważnie domowymi, a mężczyźni woleliby ten wolny czas spożytkować na luzie a nie na obowiązkach.
    Kobiety raczej uważa się za istotę łagodną, której nie wypada się złościc bo to szkodzi urodzie, a niektórzy myślą sobie, że jak kobieta przeklina, kipi złością to znak że jest bezradna. A prawda jest taka, że kobiety również mają prawo się złościć i wyrażać swoje niezadowolenie. Społeczeństwo jest nauczone, że zdenerowanie bez przeklinania traci swoją moc. Dlatego tez jak mąż odmawia współpracy w domu to należy użyć mocnych argumentów przemawiajacych za tym, że kobieta również ma swoje uczucia, pragnienia, pracę i obowiązki. A najczęsciej dochodzi do użycia wulgaryzmów.

  2. Pozwolę sobie jeszcze dodać, że zmienic mozna naprawdę dużo rzeczy. Jeśli ktos marzy o wprowadzeniu czegos nowego, tak jak na przykład zmiany języka w biurze czy w domu to warto zostać leaderem, o którym pisze Pani Iwona. Uważa ona, że każdy z nas jest leaderem tylko o tym nie wie :) Ja czekałam na odpowiedni moment, żeby wprowadzic zmiany w miejsu pracy i udało mi się, zdarzało mi sie użyć mocnych argumentów i zaryzykowałam. Koledzy mnie szanują i starają się, a to sukces :) żeby jak najmniej używać brzydkich słów. Nie popuszczam i dbam o to codziennie. Poza tym, mężczyźni ąa wychowani w myśl taką, że kobiety są słabsze i trzeba im dla świętego spokoju ustąpić. Związku z tym, że jestem tego świadoma, że ich postępowanie jest tylko chwilowe, w odpowiednich momentach korzystam z tego, że oni mają córki i rozmawiam z nimi o tym jak oni by chcieli, żeby ich córki były traktowane, postrzegane jak dorosną? Rozmawiam z nimi o tym i widzę u nich zmiany. Wiem, że jak zrozumieją kim są w ich życiu kobiety to zmienią swoją postawę już na zawsze. Zasiewam ziarno :)
    Dzięki IMO za inspirację

    • Ja też nie przeklinam nigdzie. I jestem w tym konsekwentny, chociaż nie jest łatwo bo przez otoczenie jestem odbierany może dziwnie albo nietypowo, a pracuję w IT (prawie sami mężczyźni). Jakoś tak jest że jak się nie przeklina to jest to już prawie “nienaturalne”.
      A ja uważam że każdy kto przeklina po prostu daje świadectwo ubogiego słownictwa i braku umiejętności wyrażenia siebie w inny – ładniejszy sposób, trochę też “braku inteligencji”.
      I tak niosę tą swoją małą misję już wiele lat i przyjemnie przeczytać że nie jest się samemu.

      pozdrowienia!

      • Bardzo Panu dziękuję za tę “małą misję”. Ona jest tak naprawdę duż – światu dostarcza dobrej energii, jednak zmusza ludzi do refleksji a ponadto buduje Pan i kształtuje charakter. Tak trzymamy!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here