Definicja sukcesu

6


Sukces to: śmiać się często i szczerze,

zyskać szacunek inteligentnych ludzi i podziw dzieci,
zasługiwać na dobrą ocenę uczciwych krytyków i cierpliwie znosić zdradę fałszywych przyjaciół,
doceniać piękno, znajdować w bliźnich to, co najbardziej wartościowe,
pozostawić po sobie świat nieco lepszym
i mieć świadomość, że choćby jedna istota ludzka odetchnęła lżej dzięki temu,
że my istnieliśmy na tym świecie”.

Emerson

 

To najpiękniejsze – ze znanych mi – podejście do rozumienia sukcesu. Jednak do takiej postawy wiedzie droga. Od dziś przez siedem dni znowu zajmować będziemy się sukcesem. Bardzo bym chciała, by każda z osób przerabiających ten program miała jasną wizję tego, czym jest sukces w ogóle i czym jest dla niej. Jak zawsze trzeba zacząć od definicji. Na tym blogu… wybaczcie… często goszczą moje definicje. Tak będzie i tym razem.

 

W sensie potocznym sukces to osiągnięcie jakiegoś celu, zdobycie czegoś, uznanie, dojście do wyznaczonego punktu… itp.

Taka definicja nic nam w zasadzie nie mówi o sukcesie, nie daje wskazówek.
Ja natomiast chciałabym, żeby ludzie rozumieli sukces w sposób, który jednocześnie podpowiadać im będzie działania, które pozwolą im czuć się ludźmi sukcesu już wtedy, kiedy to dopiero zdążają do kolejnych celów. Sądzę również, że taka definicja mogłaby dawać im wskazówki ukierunkowujące działanie.

 

Sukces to działanie na najwyższym poziomie swoich możliwości, w kierunku własnych, w pełni uświadamianych celów, z zachowaniem kodeksu moralnego oraz równowagi pomiędzy wszystkimi obszarami życia.

 

Najważniejsze jest działanie – trzeba coś robić. Kiedy podawałam kilka zasad dotyczących drabiny sukcesu, Gustaw Lasek wspomniał w komentarzach, że jest bardzo ważną sprawą, aby wejść na ten pierwszy szczebel drabiny. Wczorajszy tekścik na blogu mocno sugerował – taką miałam intencję – by nie czekać.

 

Póki działasz, jesteś człowiekiem sukcesu.

 

Nawet jeśli Twoje działania są – chwilowo – nieskuteczne, ale wyciągasz z nich wnioski, uczysz się i poprawiasz – jesteś człowiekiem sukcesu. Sukces to proces, ciągła droga. Nie jest człowiekiem sukcesu ten, który wciąż czeka, zwleka, odracza i tłumaczy się dlaczego nie idzie w kierunku, który ponoć go pociąga.

Jednak samo działanie nie wystarczy. Musi być to najwyższy poziom działania, na jaki stać nas w danym momencie. Tylko i aż taki.

 

Jeżeli naprawdę działasz na najwyższym poziomie,
ciesz się z otrzymywanych rezultatów.
Jesteś człowiekiem sukcesu, bez względu na to czy osiągasz zamierzone cele. 

 

I – uwierz mi – jeśli to będzie dalej Twoją zasadą, osiągniesz to do czego zmierzasz. Jeżeli nie pracujesz na najwyższym poziomie własnych możliwości, zastanów się dlaczego i… dostosuj poziom lub zmień cele, a może może jakieś warunki otoczenia.
Działanie musi być ukierunkowane. Nie chodzi o chaotyczne ruchy i bezsensowne akcje. Iść trzeba w stronę celu. Miej go przed oczami. Zapisz, noś ze sobą, spoglądaj na niego i codziennie rób coś w tym kierunku.

 

Wieczorem możesz nawet zapytać siebie:
co zrobiłam, co zrobiłem w kierunku zrealizowania mojego celu?

 

Osiąga się sukcesy, kiedy realizuje się własne cele powiązane z jakimś innym działaniem, na przykład firmy, w której się pracuje czy zespole, w jakim działa czy żyje. Nie jest łatwo pomagać jedynie komuś w realizacji jego celu. Trzeba zadbać o to, by łączył się z naszym własnym. Mądrzy liderzy potrafią w tym pomóc, ale to my sami jesteśmy za to odpowiedzialni.

 

Nie jest się człowiekiem sukcesu, jeśli swoje cele osiąga się nieuczciwymi metodami i jeśli niszczy się innych, po to, by samemu być spełnionym. Nie jest sukcesem także egoistyczne realizowanie siebie bez odnoszenia się do ludzi, którzy nam ufają.

 

Sukces to również harmonia, w każdym obszarze życia powinieneś czuć się spełniony – szczęśliwy. Każdy obszar powinien dawać Ci poczucie sensu i sukcesu. Wszak pracujesz, masz życie rodzinne, albo inaczej zorganizowane życie emocjonalne, swoje własne pasje i zainteresowania, jesteś człowiekiem wymagającym troski o zdrowie a pewno masz też jakąś wizję sukcesu w rozumieniu materialnym. To są te różne obszary.

 

A teraz:

  • Przeanalizuj tę definicję. Jak ją czujesz? Czy ją rozumiesz?
  • Czy Ci się podoba? Pasuje Ci takie podejście do sukcesu?
  • Podziel się nią z kimś bliskim i spróbuj na ten temat porozmawiać.
  • Popatrz na własne życie i sukces z perspektywy tej definicji.
  • Pomyśl jakie to obszary swojego życia chciałabyś zagospodarować, tak byś codziennie odczuwał harmonię sukcesu.

 

 

6 KOMENTARZE

  1. Pani Iwono kiedyś po obejrzeniu filmu „Jedz, módl się , kochaj” zastanawiałam się nad sceną podczas której włoscy przyjaciele głównej bohaterki ( Julia Roberts) charakteryzują jednym słowem miasto w którym żyją i siebie samych. Pomyślałam , że moim słowem jest właśnie „działanie” . Nie umiem trwać w sytuacji, która jest niesprawiedliwa, nie taka jak być powinna, niewygodna. Mam potrzebę DZIAŁANIA! Buntuję się, mówię o tym, analizuję. Szukam rozwiązań, pomagam innym się zmieniać, sama się zmieniam jeśli ktoś mnie do tego przekona.. Ale są sytuacje i ludzie którzy niedorośli , z którymi nie ma kontaktu na poziomie „wygrana-wygrana” . Jeśli po jakimś czasie nie nadchodzi zmiana, poprawa, cokolwiek…. biorę wszystko na siebie – mówię sobie od zawsze „ jesteś za to odpowiedzialna” ( nie czytałam wtedy jeszcze Briana Tracy!) On, ona, ono nie dorośli , nigdy nie mieli tego czego od nich oczekiwałaś. Jak możesz oczekiwać że coś dostaniesz od ludzi którzy „tego” nie mają? Nigdy nie mieli. W zasadniczych sprawach jestem bowiem bezkompromisowa. Zaprowadziło mnie to dość daleko, wielu patrzy na mnie z uznaniem. Jednak… Przez to moje życie to walka, dużo szarpania, wiecznej ekspansji. Mierzenie się z nowym, wyzwania. ambitne cele. Czasem jestem tym zmęczona. Bo w tym wszystkim mam dużą potrzebę stabilizacji i bezpieczeństwa, oswojonych ludzi i oswojonych miejsc, gdzie nie trzeba budować nowych relacji, swojej pozycji, swojego wizerunku. Płacę dość wysoką cenę za swoją bezkompromisowość. Patrzę czasem na ludzi, którzy są bardziej pokorni, mniej aktywni, mniej odważni, bardziej bierni. Duża część ich wyborów podyktowana jest niepewnością, lękiem, brakiem zaradności. Wyższą od mojej tolerancją na sytuacje niewygodne. Na szczęście są i takie sytuacje a raczej poszukiwania spotkania na swojej drodze „nauczycieli życia” o których można powiedzieć słowami piosenki Michała Bajora „.. Gdy twarzy brak w czynach i słowach Ty masz twarz” , Oni- a zaliczam do nich również Panią (od jakichś 15lat!)przywracają apetyt na życie , dodają siły do szukania harmonii i wiedzy ,że aby zdobyć zamek trzeba pokonać fosę.

    pozdrawiam serdecznie

  2. Ta definicja sukcesu Emersona, wyraznie zgrzyta w kontekscie reszty notki:

    “zyskać szacunek inteligentnych ludzi i podziw dzieci,
    zasługiwać na dobrą ocenę uczciwych krytyków i cierpliwie znosić zdradę fałszywych przyjaciół”

    Czy tak naprawde szacunek i podziw, to czesc integralna sukcesu?

    To sa takie zewnetrzne mierniki… Parafrazujac z innej notki na tym blogu:

    Jesli sukces potrzebny jest nam do wygrywania ludzi, podziwu czy uwagi… może spróbujmy się z tym rozstać…

    :)

    • Życie takie krótkie jest..pamiętam jak ktoś sie przyczepił do tytułu jednej ksiązki,
      jest tyle interpretacji ilu ludzi na świecie,
      mnie się podoba definicja sukcesu Emersona ze wszystkimi zgrzytami,
      nawet mniej przyjemnymi.

    • Dzień dobry Pani Marto,
      Zasłużyć na podziw dziecka to i u mnie jest wielki sukces. To znaczy po prostu, że dziecko jest szczęśliwe, a my je kochamy, a nie “stroimy” przed niem. A krytyka życzliwych ludzi? Nic cenniejszego.
      Trochę chyba się nie rozumiemy. Nie ma niczego niestosownego w podziwie ludzi… Wie Pani, mnie to też sprawia przyjemność. Rzecz jest w tym , co pisze Daria. To jest efekt działań w zgodzie z tym, co proponuję. Rzekłabym – efekt uboczny. Pozdrawiam serdecznie.

      • :)
        U mnie moze to wynika z tego, ze w moim zyciu czesto ( za czesto!) zewnetrzne motywacje byly sily napedowa – dyplom, kolejny dyplom, podwyzka, bonus – jesli to osiagalam, bylo dobrze, jesli nie – koniec swiata :) Przesadzam tutaj oczywiscie, ale nie az tak duzo. Od kilku lat pracuje bardzo aby ten zewnetrzny sukces nie byl moja sila napedowa. Ale kazdy z nas ma swoje osobiste historie, swoje “okno” doswiadczen, emocji, i w sumie kazdy nas ma troszke inna definicje sukcesu.

  3. Nie wiem czemu wypowiadającym się wyżej osobom definicja Emersona zgrzyta z resztą wpisu, bo dla mnie jest jego pięknym dopełnieniem…

    Sukcesem nie jest żyć PO TO, ŻEBY TO WYGRYWAĆ LUDZI, PODZIW CZY UWAGĘ, sukcesem jest TAKIE ŻYCIE, W TRAKCIE ALBO NAWET POD KONIEC KTÓREGO DOCZEKAMY SIĘ SZCZEREGO SZACUNKU I PODZIWU INNYCH. A to nie to samo. Wręcz powiem, że moim zdaniem ten, dla kogo celem jest zdobycie tegoż podziwu i uwagi, może się nań nie doczekać, bo jeśli jego działania będą tylko maską nałożoną dla osiągnięcia określonego celu to nie znajdzie uznania ani w oczach osób inteligentnych, ani dzieci, ani uczciwych krytyków.
    Ale ten, kto dąży do sukcesu zgodnie z definicją pani Iwony mimochodem niejako osiągnie pułap opisany przez Emersona.
    I to właśnie JEST SUKCES. :)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here