Co nam pomaga?

0

Nie ma dnia żebym nie dostała jakiegoś listu. Cieszy mnie to, bo znaczy, że moje książki są czytane, a także i to, że ludzie poszukują, myślą, mają wątpliwości. Ostatnio spotykam się z porównywaniem tego, co ja piszę z pracą innych. Niektórzy proszą, bym powiedziała,co sądzę o jakiejś książce, inni dziwią się, że polecam te, które oni uznali za bezwartościowe. Dlatego dziś o książkach i o pierwszym spotkaniu z ideą samorozwoju.
Możemy zacząć świadomie budować siebie nie tylko dzięki różnym książkom ale też inna sfera człowieczeństwa może być tą pierwszą. Ciało, emocje, intelekt, duch? Książki, a także szkolenia i inne doświadczenia dotykają różnych obszarów. Te, które podają przepisy na zdrowe jedzenie, dietę gwarantującą ładną sylwetkę, zestaw ćwiczeń fizycznych czy zasad dobierania ubrań, tak naprawdę dotyczą ciała. To od niego zaczyna rozwój Ktoś, kto stosuje znalezione tam rady. Osobiście za takie same uważam te pozycje, które zajmują się przekazywaniem socjotechnicznych wskazówek pozwalających na lepsze samopoczucie czy wywieranie wpływu na innych. Mówiąc jak ułożyć ręce, jakim krokiem chodzić czy jak witać się z klientem, w gruncie rzeczy sięga się do ciała. Podobną rolę pełni gimnastyka, walki wschodnie czy joga, wegetarianizm albo inna dieta. Przez ciało zaczynamy świadomie wpływać na siebie, od niego zaczynamy swój rozwój. I dobrze. Pod warunkiem, że na ciele się nie skończy.
Treningi interpersonalne, książki pozwalające radzić sobie z bolesnymi przeżyciami, psychoterapia czy „ustawienia rodzinne Berta Hellingera”, praca w dobrej grupie Anonimowych Alkoholików – to trafia do sfery emocjonalnej i poprzez nią inicjuje rozwój jednostki. Nastąpi on wtedy, kiedy po minięciu punktu zerowego, czyli granicy bólu i dyskomfortu emocjonalnego, nie zatrzymamy się i będziemy dalej korzystać z wiedzy psychologii pozytywnej oraz doświadczeń ruchu rozwoju człowieka. Uzdrowione emocje nie załatwią bowiem sukcesu i szczęścia. Potrzebujemy wsparcia intelektualnego, choćby wiedzy jak nie popaść w kolejne tarapaty, a także ciała do określonych zachowań. I – jak zawsze – ducha, by wzmacniać siłę działania.
Sfera intelektualna to mądre książki, wiedza psychologiczna, filozofia. Czasami początek bierze się z intelektualnej, chłodnej oceny sytuacji i potrzeby znalezienia sposobu na bardziej skuteczne działanie. Tak zaczyna się spektakularny nieraz rozwój pragmatycznie nastawionych do życia menedżerów. Odkrywają, że skuteczne działanie bardzo mocno łączy się ze szczęśliwym życiem i wymaga harmonii pomiędzy pozostałymi obszarami: ciałem, emocjami i duchem. Zaczynają dbać o nie i rozkwitają.
Drogą duchową rozwój trafia do osób poszukujących Boga. Jedni mogą go znaleźć w Kościele Katolickim i wybrać drogę doskonalenia w cnotach, stosując liczne wzory. Inni czerpią z odłamów religijnych i od mistrzów duchowych takich jak Osho czy Sai Baba. I znowu, jeśli jest to początkiem drogi, to może dać siłę i motywację do nowych zachowań, jeśli jednak łączy się ze ślepym naśladownictwem, posłuszeństwem i ortodoksją, może być wręcz szkodliwe. Obszar duchowy człowieka, choć ważny – może nawet najważniejszy – nie jest wszak jedynym w naszej ziemskiej wędrówce. Dlatego człowiek na początku swojej drogi winien troszczyć się także o inne obszary: ciało, emocje i intelekt. Pewno są ludzie, którzy doszli w rozwoju tak daleko, że funkcjonują głównie w wymiarze duchowym… Ale oni nie potrzebują już wsparcia i… nie czytają mojego bloga.
To jak sfera duchowa przenika się z innymi sferami można obserwować w praktykowaniu pod okiem dobrego mistrza jogi. Tu łączy się ciało, umysł, emocje i duch.
Ważne jest, by zaczynając od jakiejkolwiek sfery dotrzeć w końcu do duchowej, do własnego indywidualnego połączenia z Bogiem, Wspólnotą czy inaczej pojętym Absolutem i czerpania z Jego Siły. Człowiek funkcjonujący w każdym z tych obszarów i poddający je kontroli obszaru duchowego osiąga największą moc działania i doświadcza najwięcej pozytywnych doznań.

Na każdej z dróg można trafić na zajęcia i książki dobre, średnie i złe. Jeżeli autorzy traktują przekazywaną wiedzę jako początek rozwoju obejmującego wszystkie obszary, jako częściowe wsparcie, to każda z tych książek może się przydać. Jeśli zaś zatrzymują się na socjotechnicznych zabiegach i manipulacyjnych metodach wywierania wpływu na innych, albo trzymają nas w ezoterycznych mrzonkach czy domagają się byśmy jedynym zaufaniem obdarzali psychoterapeutę, i utrzymują przy tym, że tędy wiedzie jedyna droga do sukcesu, skutecznego działania i szczęścia, to takie pozycje są nieprzydatne, a wręcz szkodliwe. Przygotowany czytelnik czy uczestnik kursu, czyli ktoś zaawansowany w rozwoju, skorzysta z jakichś fragmentów i dalej będzie szedł swoją drogą rozwijania charakteru i życia, jednak nieprzygotowany nowicjusz może uwierzyć, że to jedyny sposób i dopiero kiedy się sparzy zacznie szukać innych dróg.
Co możemy robić? No cóż? Wierzyć intuicji, własnemu wyborowi, bo to stamtąd często płynie najlepsza wiedza. Ja nie wiem co jest potrzebne konkretnej osobie. Ja wiem co jest potrzebne mnie. I bywało, że to, co mnie zachwycało, nie podobało się innym i odwrotnie. A jest i tak, że niegdyś niedoceniane przeze mnie pozycje, dziś wracają do łask.
Są książki i zajęcia, które dają wiedzę, są takie, które dają energię do działania. Najlepsze są te, które dają jedno i drugie. Tego szukajcie. I jeszcze jedno: Po owocach poznacie.

P.S. A książka z gatunku tych pomagających żyć jest zawsze znakomitym prezentem na pod choinkę i świetnym wyposażeniem na Nowy Rok.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here